Nie ma Polaków wśród 67 zidentyfikowanych ofiar katastrofy
Wśród 67 już zidentyfikowanych ofiar katastrofy kolejowej pod Santiago de Compostela nie ma Polaków - poinformował wczoraj wieczorem rzecznik ambasady RP w Madrycie. Dotychczas nie udało się ustalić tożsamości 13 ofiar.
Reklama
Reklama
"Do ich identyfikacji konieczne będą badania DNA, które potrwają co najmniej trzy dni" - dodał Maciej Bernatowicz.
Wcześniej zapowiadano, że władze hiszpańskie najprawdopodobniej wczoraj wieczorem opublikują pełną listę ofiar. Rzecznik MSZ Marcin Bosacki oświadczył, że polskie służby konsularne i służby hiszpańskie nie otrzymały telefonów od osób z Polski poszukujących swoich bliskich, którzy mogliby być w pociągu.
Pociąg wykoleił się w środę wieczorem pod Santiago de Compostela, na północnym zachodzie Hiszpanii. Zdaniem źródeł rządowych, powodem wypadku była zbytnia prędkość.
Według ostatnich informacji zginęło co najmniej 80 osób, 94 osoby są ranne, z których 35, w tym czworo dzieci, jest w stanie krytycznym. Wiadomo, że wśród rannych są obcokrajowcy, m.in. Amerykanie i Brytyjczycy.
Dziennik "El Pais" podał wcześniej, że maszynista, który odniósł lekkie obrażenia, natychmiast po katastrofie przyznał, że pociąg jechał 190 km/h na zakręcie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 80 km/h.
Władze zarządziły trzydniową żałobę w całym kraju. Jest to najtragiczniejszy wypadek kolejowy w Hiszpanii od 1944 roku.
Wcześniej zapowiadano, że władze hiszpańskie najprawdopodobniej wczoraj wieczorem opublikują pełną listę ofiar. Rzecznik MSZ Marcin Bosacki oświadczył, że polskie służby konsularne i służby hiszpańskie nie otrzymały telefonów od osób z Polski poszukujących swoich bliskich, którzy mogliby być w pociągu.
Pociąg wykoleił się w środę wieczorem pod Santiago de Compostela, na północnym zachodzie Hiszpanii. Zdaniem źródeł rządowych, powodem wypadku była zbytnia prędkość.
Według ostatnich informacji zginęło co najmniej 80 osób, 94 osoby są ranne, z których 35, w tym czworo dzieci, jest w stanie krytycznym. Wiadomo, że wśród rannych są obcokrajowcy, m.in. Amerykanie i Brytyjczycy.
Dziennik "El Pais" podał wcześniej, że maszynista, który odniósł lekkie obrażenia, natychmiast po katastrofie przyznał, że pociąg jechał 190 km/h na zakręcie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 80 km/h.
Władze zarządziły trzydniową żałobę w całym kraju. Jest to najtragiczniejszy wypadek kolejowy w Hiszpanii od 1944 roku.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama