Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Mieszkańcy niewielkiej wioski na Minorce grożą jej zamknięciem dla turystów

Mieszkańcy niewielkiej wioski na Minorce grożą jej zamknięciem dla turystów
Minorka to wyspa hiszpańska na Morzu Śródziemnym, druga co do wielkości w archipelagu Balearów. Zamieszkuje ją około 92 000 mieszkańców. (Fot. Getty Images)
Popularność danego miejsca wśród turystów może okazać się jego przekleństwem. Przekonali się o tym chociażby mieszkańcy położonej na Minorce urokliwej wioski Binibeca Vell. Już od pewnego czasu jej ludność skarży się nie tylko na nadmiar, ale i niewłaściwe zachowania turystów, obarczając za tę sytuację urzędników.
Reklama
Reklama

Nie tylko Majorka wszelkimi dostępnymi sposobami walczy z niestosownym zachowaniem turystów. Mniejsza wyspa archipelagu Balearów, Minorka, także dostrzega coraz więcej minusów związanych z nadmiernym napływem gości. Larum podnieśli mieszkańcy wioski Binibeca Vell, położonej na południowym wybrzeżu śródziemnomorskiej wyspy.

Miejsce to przyciąga turystów kameralną atmosferą i urokliwymi bielonymi domkami w stylu tych z Santorini. Jednak odkąd wioska ta w mediach społecznościowych zaczęła stawać się wizytówką beztroskich wakacji, o spokoju i kameralności mogli zapomnieć na pewno jej mieszkańcy. Binibeca Vell rocznie odwiedza nawet 800 tys. turystów, a w tym roku może być ich milion.

"Problemem nie są turyści" – oświadczył w rozmowie z "The Guardian" Óscar Monge, który stoi na czele grupy reprezentującej 195 właścicieli nieruchomości Binibeca Vell. Jego zdaniem winę za całą sytuację ponoszą urzędnicy, którzy pozostawili mieszkańców z piętrzącymi się śmieciami i masą turystów, których zachowanie zdecydowanie odbiega od normy. Problemem jest hałas, całonocne imprezy i nieproszeni goście, którzy bez pozwolenia wchodzą na prywatne posesje. 

Białe domki na wyspie stwarzają wyjątkowy krajobraz. (Fot. Getty Images)

"Binibeca Vell nie jest miejscem przygód, a miejscem, w którym mieszkają ludzie" – protestuje Monge. Dodaje, że jeśli urzędnicy nie poradzą sobie z tym problemem, w sierpniu w wśród właścicieli nieruchomości przeprowadzone zostanie głosowanie w kwestii zakazania turystom wstępu na osiedle.

Skargi płyną już od lat, a jedyne co udało się wypracować do tej pory, to dopłata w wysokości 15 tys. euro (ponad 64 tys. zł) dla mieszkańców na pomoc w usuwaniu śmieci. Sam problem nie zniknął, dlatego w roku ubiegłym mieszkańcy w ramach protestu prosili turystów, by odwiedzali wioskę w określonych godzinach. W tym roku harmonogram odwiedzin ustalono pomiędzy 11.00 a 20.00.

"Chcemy spokojnie zjeść śniadanie na naszych tarasach i spać spokojnie, bez hałasu" – wyjaśnił Monge, dodając, że decyzja o całkowitym zamknięciu wioski będzie ostatecznością. Bowiem w walce z nadmierną turystyką ucierpią ci, którzy na niej zbudowali swoje biznesy - to około 100 rodzin, właścicieli niewielkich hoteli, sklepików z pamiątkami czy barów.

Ten znak, upraszający o ciszę, zdecydowanie zamieszczono z myślą o turystach... (Foty. Getty Images)

"Oczywiście jest to trudna decyzja, ale jesteśmy do niej zmuszani. Z wybrzeża nadal będzie można zwiedzać peryferie wioski, ale nie będzie można wjechać na wewnętrzne uliczki" – stwierdził w rozmowie z brytyjskim dziennikiem.

    Komentarze
    Nikt jeszcze nie skomentował tego tematu.
    Bądź pierwszy! Podziel się opinią.
    Dodaj komentarz
    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 23.05.2024
    GBP 5.0113 złEUR 4.2699 złUSD 3.9394 złCHF 4.3072 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama