Manchester City przegrał u siebie z Chelsea
Spotkanie inaugurujące 14. kolejkę było rozgrywane w szybkim tempie. Emocji nie brakowało nawet w pierwszej połowie, w której jedyna bramka padła w ostatniej minucie - do własnej siatki piłkę posłał obrońca gości Gary Cahill.
To była ostatnia dobra wiadomość dla podopiecznych Hiszpana Josepa Guardioli tego popołudnia.
Po zmianie stron goście trafili do siatki trzykrotnie - w 60. minucie wyrównał reprezentant Hiszpanii Diego Costa, 10 minut później po strzale Williana było już 2:1 (Brazylijczyk zadedykował gola zadedykował ofiarom katastrofy lotniczej w Kolumbii, gdzie zginęło m.in. 19 piłkarzy drużyny Chapecoense), a wynik ustalił w 90. Belg Eden Hazard.
Dwie ostatnie bramki padły po błyskotliwie i szybko wyprowadzonych kontratakach. Potwierdza to słowa Guardioli, który nazwał szkoleniowca rywali Włocha Antonio Conte "mistrzem taktyki" i "być może najlepszym trenerem na świecie".
Costa zdobył 11. bramkę ligową w tym sezonie i jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców.
W końcówce emocji na wodzy nie utrzymał strzelec 10 goli dla gospodarzy Argentyńczyk Sergio Aguero, który dostał czerwoną kartkę za brutalny faul na brazylijskim obrońcy Davidzie Luizie. W wyniku tej akcji wywiązała się przepychanka między piłkarzami obu zespołów, a za zbyt agresywne zachowanie "czerwień" zobaczył również brazylijski pomocnik "The Citizens" Fernandinho.
To ósme z rzędu zwycięstwo Chelsea w ekstraklasie. W tym czasie "The Blues" stracili tylko dwie bramki, a zdobyli 22.
Manchester City jest obecnie trzeci z 30 punktami, ale spadnie na czwartą pozycję, jeśli wieczorem Arsenal pokona West Ham United w derbach Londynu. Wicelider Liverpool, mający również 30 punktów, zmierzy się w niedzielę z drużyną Artura Boruca - AFC Bournemouth.