"Londyńskie metro to transportowy raj"
Reporter portalu Business Insider Dennis Green postanowił porównać nowojorski system podziemnej kolei z siecią transportu w Londynie, wybierając trasę z Waterloo do Canonbury i korzystając z połączeń na linii Jubilee i Overground. Dziennikarz nie krył również zachwytu nad siecią autobusów i chwalił opłaty za wjazd pojazdami do centrum.
"Ani razu nie utknąłem w tunelu, ani nie musiałem czekać na pociąg dłużej niż 4 minuty. Dzięki zegarom na stacjach, odliczającym czas do przybycia kolejnego pociągu, zawsze wiedziałem ile muszę czekać. Nie musiałem też zmieniać planu podróży przez roboty na torach, bo wykonywane są one w Londynie w ciągu nocy" - podzielił się swoimi doświadczeniami dziennikarz.
"Myślę, że najlepiej można to podsumować słowami, które dość często słyszy się na londyńskich stacjach: na wszystkich liniach londyńskiego metra serwis działa bez zakłóceń ('There is good service on all London Underground lines'). Zdecydowanie nie słyszy się tego codziennie w Nowym Jorku" - podsumował Green.
W odpowiedzi na tak pozytywną recenzję Amerykanina, wielu londyńczyków wyraziło w mediach społecznościowych swoje zdziwienie, a nawet jawny sprzeciw, twierdząc, że jedna podróż nie jest reprezentatywna dla doświadczeń, z jakimi mają do czynienia na co dzień mieszkańcy brytyjskiej stolicy korzystający z metra.
Internauci radzili dziennikarzowi przejechać się linią Central podczas godzin szczytu lub spróbować gdzieś się przemieścić podczas strajku. Dodali również, że wiele prac naprawczych na trakcjach jest prowadzonych w ciągu dnia, podczas weekendów.
Znalazły się jednak również słowa poparcia dla Greena - ci, którzy mieli okazję podróżować po Nowym Jorku zauważyli, że rzeczywiście w Londynie jest "o niebo lepiej" pod kątem oznaczeń i częstotliwości jazdy pociągów.