Kilkaset osób żegnało w Liverpoolu Alfiego Evansa
Tłumy zebrały się na trasie konduktu żałobnego m.in. przed stadionem drużyny piłkarskiej Everton FC, której kibicuje ojciec chłopca. Lokalne media informowały, że wiele osób było ubranych w koszulki ze zdjęciem Alfiego, a zebrani rzucali kwiaty. Wcześniej organizatorzy apelowali, aby żałobnicy ubrali się w kolorowe stroje, aby w ten sposób oddać hołd zmarłemu dziecku.
Na trumnie dwulatka znalazły się wizerunki zabawek-żołnierzy, a także herb Evertonu, a na karawanie widniał napis: "Nasz bohater, nasz wojownik".
Zgodnie z prośbą rodziny, pogrzeb był prywatny i wyłącznie dla zaproszonych osób.
Dwuletni Alfie Evans, który cierpiał na niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną, zmarł pod koniec kwietnia w szpitalu w Liverpoolu. Rodzice chłopca toczyli sądową batalię, chcąc przenieść go do włoskiego szpitala Bambino Gesu, który zaproponował dalszą opiekę paliatywną - sprawą dziecka zajmował się także Watykan.
Alfie przebywał w szpitalu w Liverpoolu od grudnia 2016 roku. W ocenie brytyjskich lekarzy, jego choroba doprowadziła do nieodwracalnych i katastrofalnych zmian w mózgu, wykluczających nie tylko powrót do zdrowia, ale jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia.
Po długiej batalii prawnej szpitala z rodzicami, sąd przychylił się do argumentacji lekarzy i zdecydował o przerwaniu uporczywej terapii dziecka, podkreślając, że zgodnie z opinią konsylium przewiezienie chłopczyka do Włoch nie daje żadnej nadziei na poprawę jego stanu, a mogłoby wywołać dodatkowe cierpienie w trakcie transportu.
Sprawa Alfiego wywołała publiczną dyskusję na temat uprawnień rodziców do decydowania o życiu swojego dziecka, wywołując m.in. interwencje ze strony Watykanu, Włoch i Polski, w tym prezydenta RP Andrzeja Dudy.