Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

British sociologist: Without the ability to draw and defend borders there would be no civilisation

British sociologist: Without the ability to draw and defend borders there would be no civilisation
Frank Furedi jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu Kent i dyrektorem brukselskiego think tanku MCC. (Fot. X/Twitter/MCC Brussels)
'From the earliest times, putting up boundaries, differentiating oneself from others, has been a civilisational achievement; it is through this that the development of Western civilisation has taken place,' - he said at the conference 'Migration: why do borders matter? 'Migration: why do borders matter?' in Brussels by British sociologist Frank Furedi.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish

"Granice są przede wszystkim zjawiskiem moralnym, duchowym. I były nim od czasów, gdy starożytni Grecy zaczęli budować mury wokół swoich państw-miast. Te mury symbolizowały wspólnotę ludzi połączonych wspólnymi ideałami. Ideał demokracji w ogóle by nie powstał, gdyby wokół Aten nie było granicy, muru. Od starożytnej Grecji do dnia dzisiejszego granice miały bardzo ważne znaczenie moralne (odnoszące się do systemu wartości)" - podkreślał Furedi.

"Postawiłbym tezę, że ogromne problemy, z którymi się teraz zmagamy nie wynikają z czynników ekonomicznych, ani politycznych. Na Zachodzie - zwłaszcza w świecie angloamerykańskim, ale też we Francji, Holandii straciliśmy umiejętność posługiwania się językiem moralności - nie potrafimy już definiować norm moralnych. A co za tym idzie nie umiemy stawiać granic - zarówno w znaczeniu fizycznym, społecznym i interpersonalnym" - ubolewał naukowiec, zwracając uwagę, że "od najdawniejszych czasów stawianie granic było osiągnięciem cywilizacyjnym".

"Zwłaszcza rozwój cywilizacji zachodniej - ale w Azji było bardzo podobnie - następuje poprzez ciągłe stawianie granic" - podkreślał.

Zdaniem Furediego, paradoksalnie, obecne problemy stwarzane przez imigrację są w pierwszym rzędzie pokłosiem sytuacji, w której narody europejskie nie wiedzą już, co to znaczy być Francuzem, Anglikiem, Holendrem czy Niemcem.

"Społeczeństwo, żeby trwać i się rozwijać, musi być spójne i musi wiedzieć, podjąć decyzję, za czym się opowiada w sferze wartości. Wówczas, imigrant, który przybywa do takiego społeczeństwa, natychmiast zdaje sobie sprawę, że jest jakiś określony francuski, angielski, czy niemiecki sposób życia, do którego musi się dostosować. Tymczasem niemal we wszystkich krajach zachodnich doszło do systemowej zmiany, w wyniku której ich elity odrzuciły obronę wartości, z których wyrosły" - alarmował brytyjski profesor.

Stwierdzając, że tzw. multikulturalizm w sposób konieczny prowadzi do społecznej i moralnej polaryzacji, aż do momentu, gdzie jakikolwiek rodzaj solidarności i interakcji staje się trudny do utrzymania.

"Żeby nie pozostawać na poziomie abstrakcji, spójrzmy na migrantów na jednej z greckich wysp cieszących się, że Hamas wymordował żydowskie dzieci w kibucu. Oni się cieszyli, że małym dzieciom poderżnięto gardła. Jeśli wartości wyznawane przez te osoby rozpowszechnią się w naszym społeczeństwie, spowoduje to wiele ogromnych problemów na przyszłość. Jeśli nie jesteśmy zdolni pokazać przybyszom katalogu wartości, które muszą przyjąć, to będziemy mieli kłopoty" - przewidywał socjolog.

Zapewnił, że nie ma problemu z migracją. "Mam natomiast problem z porażką europejskich społeczeństw w dziedzinie asymilowania. Żeby skutecznie asymilować, trzeba serio traktować granice. Tymczasem w ostatnich latach nie było granicy oddzielającej europejską cywilizację od innych, która nie zostałaby zaatakowana. Granica między dzieckiem a dorosłym. Granica między kobietą a mężczyzną. Granica między sferą publiczną i prywatną - jesteśmy świadkami wkraczania państw w sferę rodzinną i prób jej regulowania. Na tym to się nie zatrzyma. Zaprzestanie wytyczania granic w konsekwencji doprowadzi do zakwestionowania granicy między dobrem i złem, czyli podstawy każdego porządku społecznego" - podsumował Frank Furedi.

Frank Furedi jest brytyjskim socjologiem pochodzenia węgierskiego. Wyemigrował na Zachód wraz z rodzicami po Powstaniu 1956 roku. Jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu Kent i dyrektorem brukselskiego ośrodka analitycznego MCC, który zorganizował konferencję.

W Polsce ukazała się jego książka pt. "Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści?", w której twierdzi, że poważnych intelektualistów zastępują dziś "łatwostrawni guru", a stan współczesnej myśli uległ spłyceniu.

Czytaj więcej:

Elon Musk: "Sztuczna inteligencja jest jednym z największych zagrożeń dla cywilizacji"

Szefowa MSW kwestionuje, czy konwencje ws. migracji nadal spełniają swoją rolę

Prezydent Macron o problemie imigracji: Nie możemy przyjąć całej nędzy tego świata

Suella Braverman: Multikulti nie sprawdziło się w naszym społeczeństwie

Szef Urzędu ds. Imigracji i Integracji: We Francji nigdy nie było tylu imigrantów, co dzisiaj

Suella Braverman: Nadchodzi huragan masowej imigracji

    Advertisement
    Advertisement
    Rates by NBP, date 20.05.2024
    GBP 4.9743 złEUR 4.2575 złUSD 3.9149 złCHF 4.3072 zł
    Advertisement

    Sport


    Advertisement
    Advertisement