Brexit: Boris Johnson będzie namawiał do kupowania brytyjskich ryb
Barrie Deas, szef Krajowej Federacji Organizacji Rybackich, podkreślił, że branża jest "bardzo rozczarowana" umową handlową podpisaną przez Johnsona po Brexicie.
Ocenił, że porozumienie zapewniło rybakom z UE "swobodny dostęp" do połowów na wodach Wielkiej Brytanii, ale kwoty połowowe dla brytyjskich rybaków będą znacznie mniejsze niż im obiecywano.
Do tego po Brexicie wprowadzono zaświadczenia sanitarne, deklaracje celne i szereg innych biurokratycznych procedur, które sprawiły, że dla wielu firm z Wielkiej Brytanii eksport ryb na terytorium Unii Europejskiej stał się całkowicie nieopłacalny.
Deas z zadowoleniem przyjął jednak pomysł kampanii zachęcającej do kupowania ryb złowionych na wodach Zjednoczonego Królestwa. Przyznał, że kierowana przez niego organizacja otrzymuje od Brytyjczyków wiele e-maili z pytaniami, gdzie mogą kupić brytyjskie ryby.
Dodał, że problem polega na tym, że Wielka Brytania lubi gatunki obce i ma tendencję do eksportowania większości ryb złowionych na jej własnych wodach.
"Na przykład importujemy dorsza i tuńczyka, podczas gdy morszczuk, którego mamy dużo, jest eksportowany do krajów takich jak Hiszpania. Flota brytyjska łowi więcej makreli niż jakiegokolwiek innego gatunku, chociaż - według oficjalnych danych - 60 proc. z tego trafia za granicę" - wskazał Barrie Deas.
Sheryll Murray, konserwatywna poseł z południowo-wschodniej Kornwalii, oceniła, że sam Boris Johnson może stać na czele kampanii promującej mało popularne, brytyjskie ryby.
"Nie ma lepszej osoby, która mogłaby sprzedać Brytyjczykom naszą barwenę czerwoną czy paszczaka" - oceniła parlamentarzystka w rozmowie z BBC.
Czytaj więcej:
Johnson o kompromisie z UE: "Chcieliśmy mieć trzy lata, skończyło się na pięciu"
Protest właścicieli firm połowowych po problemach z eksportem ryb do UE
Brexit uderzył w Szkotów. Zakaz eksportu owoców morza do UE
Rebranding niekochanej ryby i kraba ma zachęcić konsumentów z UK