Boston: Jeden z zamachowców nie żyje, drugi jest na wolności
1
Podczas wielogodzinnej policyjnej obławy w kampusie prestiżowej uczelni MIT zatrzelono jednego z podejrzanych o zamachy w Bostonie. Drugi wciąż pozostaje na wolności. Według mediów mężczyźni to bracia, którzy pochodzą z Rosji.
Reklama
Reklama
Federalne Biuro Śledcze (FBI) opublikowało wczoraj zdjęcia i nagrania wideo, na których widać dwóch podejrzanych o zamachy bombowe na mecie maratonu w Bostonie.
To właśnie jeden z nich poniósł śmierć w wyniku strzelaniny, do jakiej doszło wczoraj wieczorem między dwoma podejrzanymi i dziesiątkami uzbrojonych funkcjonariuszy w Massachusetts Institute of Technology (MIT) w Watertown dziewięć mil od centrum Bostonu. Według niepotwierdzonych jeszcze informacji mógł mieć przypięty do piersi materiał wybuchowy, który próbował zdetonować w momencie schwytania.
Na miejscu zginął także jeden z policjantów.
Wciąż trwa wielka policyjna obława w celu schwytania drugiego z podejrzanych, określonego przez służby jako "wyjątkowo niebezpiecznego i uzbrojonego osobnika".
Władze Bostonu apelują do mieszkańców, by zachowali ostrożność i otwierali drzwi tylko policjantom. Miasto przypomina twierdzę - nie jeżdżą taksówki, a przestrzeń powietrzna jest zamknięta.
Według Associated Press, która powołuje się na własne źródła, podejrzani pochodzą "z regionu Rosji położonego w pobliżu Czeczenii". CBS podaje natomiast, że mężczyźni mogą pochodzić z Czeczenii, ale niewykluczona jest Turcja.
Telewizja NBC informuje, iż podejrzani bracia mają 19 i 20 lat. Są czeczeńskiego pochodzenia, ale mają prawo pobytu w USA.
W rezultacie poniedziałkowych dwóch eksplozji wśród widzów zgromadzonych na mecie Maratonu Bostońskiego zginęły trzy osoby, w tym 8-letni chłopiec, a ponad 180 osób zostało rannych. Co najmniej 10 straciło nogi lub ręce.
To właśnie jeden z nich poniósł śmierć w wyniku strzelaniny, do jakiej doszło wczoraj wieczorem między dwoma podejrzanymi i dziesiątkami uzbrojonych funkcjonariuszy w Massachusetts Institute of Technology (MIT) w Watertown dziewięć mil od centrum Bostonu. Według niepotwierdzonych jeszcze informacji mógł mieć przypięty do piersi materiał wybuchowy, który próbował zdetonować w momencie schwytania.
Na miejscu zginął także jeden z policjantów.
Wciąż trwa wielka policyjna obława w celu schwytania drugiego z podejrzanych, określonego przez służby jako "wyjątkowo niebezpiecznego i uzbrojonego osobnika".
Władze Bostonu apelują do mieszkańców, by zachowali ostrożność i otwierali drzwi tylko policjantom. Miasto przypomina twierdzę - nie jeżdżą taksówki, a przestrzeń powietrzna jest zamknięta.
Według Associated Press, która powołuje się na własne źródła, podejrzani pochodzą "z regionu Rosji położonego w pobliżu Czeczenii". CBS podaje natomiast, że mężczyźni mogą pochodzić z Czeczenii, ale niewykluczona jest Turcja.
Telewizja NBC informuje, iż podejrzani bracia mają 19 i 20 lat. Są czeczeńskiego pochodzenia, ale mają prawo pobytu w USA.
W rezultacie poniedziałkowych dwóch eksplozji wśród widzów zgromadzonych na mecie Maratonu Bostońskiego zginęły trzy osoby, w tym 8-letni chłopiec, a ponad 180 osób zostało rannych. Co najmniej 10 straciło nogi lub ręce.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama