500 osób, w tym Polacy podniesie Costa Concordię
Rozpoczyna się bezprecedensowa w historii żeglugi operacja podniesienia wraku statku Costa Concordia, który w styczniu 2012 roku u osiadł na skałach u brzegu włoskiej wyspy Giglio. Akcja opóźni się o dwie godziny z powodu nocnej burzy.
Reklama
Reklama
Prace miały zacząć się dzisiaj ok. godziny 6:00 rano czasu lokalnego. Przyczyną opóźnienia - jak wyjaśnił szef włoskiej Obrony Cywilnej Franco Gabrielli - jest to, że w nocy przeszła nad wyspą gwałtowna burza, która uniemożliwiła ekipom technicznym ustawienie przy wraku części sprzętu pływającego oraz innych maszyn. "Nie ma żadnego powodu o charakterze technicznym, który budziłby zaniepokojenie" - zapewnił Gabrielli.
Przewiduje się, że obrócenie leżącej na burcie Concordii o 65 stopni, a następnie ustawienie jej na tzw. sztucznym dnie, potrwa od 12 do 24 godzin. Na budowę całej gigantycznej struktury niezbędnej do przeprowadzenia operacji, określanej fachowym angielskim terminem parbuckling, potrzeba było ponad 30 tys. ton stali, czyli cztery razy więcej niż waży wieża Eiffla.
Wycieczkowiec o długości 300 metrów, wysokości 70 metrów i pojemności 114 tys. ton uległ katastrofie 13 stycznia ubiegłego roku, wchodząc na skały u brzegów wyspy. Zginęły wtedy 32 osoby.
W operację podniesienia wraku, jakiej w przypadku jednostki o takich rozmiarach nigdy dotąd nie przeprowadzono, zaangażowanych jest około 500 ekspertów i techników z 26 krajów świata, między innymi pracownicy firmy z Gdańska. Przewiduje się, że obrócenie leżącej na burcie Concordii o 65 stopni, a następnie ustawienie jej na tzw. sztucznym dnie potrwa od 12 do 24 godzin. Całe to przedsięwzięcie ma kosztować co najmniej 600 mln euro.
Przy wraku ustawiono 6 platform na 21 palach wbitych w skalne dno morza. Zainstalowanych zostało 56 lin o długości 58 metrów i o wadze 26 ton każda. Sztuczne dno, które ma zapobiec zsuwaniu się wraku po pochyłości na głębszą wodę, tworzy blisko 1 200 worków z zaprawą cementową o łącznej masie 16 tys. ton.
W pracach przy wraku uczestniczyło 30 różnego rodzaju jednostek pływających, a nurkowie schodzili pod wodę już 15 tysięcy razy.
Przewiduje się, że obrócenie leżącej na burcie Concordii o 65 stopni, a następnie ustawienie jej na tzw. sztucznym dnie, potrwa od 12 do 24 godzin. Na budowę całej gigantycznej struktury niezbędnej do przeprowadzenia operacji, określanej fachowym angielskim terminem parbuckling, potrzeba było ponad 30 tys. ton stali, czyli cztery razy więcej niż waży wieża Eiffla.
Wycieczkowiec o długości 300 metrów, wysokości 70 metrów i pojemności 114 tys. ton uległ katastrofie 13 stycznia ubiegłego roku, wchodząc na skały u brzegów wyspy. Zginęły wtedy 32 osoby.
W operację podniesienia wraku, jakiej w przypadku jednostki o takich rozmiarach nigdy dotąd nie przeprowadzono, zaangażowanych jest około 500 ekspertów i techników z 26 krajów świata, między innymi pracownicy firmy z Gdańska. Przewiduje się, że obrócenie leżącej na burcie Concordii o 65 stopni, a następnie ustawienie jej na tzw. sztucznym dnie potrwa od 12 do 24 godzin. Całe to przedsięwzięcie ma kosztować co najmniej 600 mln euro.
Przy wraku ustawiono 6 platform na 21 palach wbitych w skalne dno morza. Zainstalowanych zostało 56 lin o długości 58 metrów i o wadze 26 ton każda. Sztuczne dno, które ma zapobiec zsuwaniu się wraku po pochyłości na głębszą wodę, tworzy blisko 1 200 worków z zaprawą cementową o łącznej masie 16 tys. ton.
W pracach przy wraku uczestniczyło 30 różnego rodzaju jednostek pływających, a nurkowie schodzili pod wodę już 15 tysięcy razy.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama