"Daily Mail": Brak kontroli prywatnych samolotów luką dla bezpieczeństwa
Gazeta przywołuje dane uzyskane w ministerstwie spraw wewnętrznych przez Niezależnego Głównego Inspektora ds. Granic i Imigracji, Davida Neala, z których wynika, że straż graniczna sprawdziła w zeszłym roku tylko 21 proc. prywatnych lotów wysokiego ryzyka przylatujących na London City - najmniejsze, ale najbardziej centralne z londyńskich lotnisk.
Neal wyjaśnił w rozmowie z "Daily Mail", że zgodnie z wytycznymi straż graniczna powinna sprawdzać 100 proc. lotów wysokiego ryzyka i 30 proc. pozostałych, klasyfikowanych jako loty niskiego ryzyka.
Tymczasem - jak wynika z uzyskanych przez niego danych - w zeszłym roku lotnisko London City obsłużyło 1 305 lotów prywatnych samolotów, z czego 687 sklasyfikowano jako loty wysokiego ryzyka.
Home Office SACKS borders inspector after he voiced concerns about hundreds of 'high-risk' aircraft landing in Britain without security checks https://t.co/2T6Vtu6iPn pic.twitter.com/dNcgUnzcEv
— Daily Mail Online (@MailOnline) February 20, 2024
Ale pasażerowie tylko 144 z nich zostali sprawdzeni przez straż graniczną, co oznacza, że pasażerowie pozostałych 543 lotów mogli opuścić lotnisko, nie przechodząc żadnej kontroli.
Jeśli chodzi o loty niskiego ryzyka, to w ubiegłym roku skontrolowanych zostało tylko 9,7 proc. z nich.
Zgodnie z zasadami, załoga prywatnego samolotu powinna zgłaszać władzom lotniska liczbę osób znajdujących się na pokładzie, ale jak zwrócił uwagę David Neal, brak kontroli stwarza ryzyko, że tym sposobem mogą być przerzucani do Wielkiej Brytanii nielegalni imigranci, członkowie zorganizowanych grup przestępczych czy terroryści.
Zastrzegł, że nie ma informacji wskazujących, iż faktycznie takie przypadki miały miejsce. Wyraził jednak obawę, że podobny problem może mieć miejsce także na innych lotniskach obsługujących loty prywatnych samolotów.
"To skandal i niezwykłe ryzyko dla bezpieczeństwa granic tego kraju. Powinna zostać przeprowadzona szybka niezależna inspekcja lotnictwa prywatnego w całym kraju" - podkreślił Niezależny Główny Inspektor ds. Granic i Imigracji.
Odnosząc się do ujawnionych informacji, ministerstwo spraw wewnętrznych wyjaśniło, że w przekazanych Nealowi danych był "problem związany z rejestrowaniem danych na lotnisku London City, co oznaczało, że duża część lotów zarejestrowanych jako loty wysokiego ryzyka powinna zostać przeklasyfikowana jako loty niskiego ryzyka".
Resort nie był jednak w stanie dostarczyć "Daily Mail" poprawionych zestawień.
'Yesterday the Home Office sacked him!'
— Good Morning Britain (@GMB) February 21, 2024
The independent border watchdog has warned of dangerous failings at a prominent London airport which potentially allowed thousands of passengers to evade passport controls.
Yesterday the Home Secretary fired the independent border… pic.twitter.com/yophRKWpTd
Wieczorem MSW poinformowało, że Neal został odwołany ze stanowiska w związku z utratą zaufania szefa resortu.
Przy okazji wiceminister ds. imigracji Tom Pursglove podkreślił, że kategorycznie odrzuca twierdzenia Neala i zapewnił, że straż graniczna przeprowadza w oparciu o analizę ryzyka kontrole 100 proc. pasażerów przybywających do Wielkiej Brytanii.
Czytaj więcej:
Opóźnia się instalacja skanerów na lotniskach w UK. Limit przewozu płynów będzie obowiązywał dłużej
Na lotnisku Gatwick mężczyzna wszedł do samolotu bez paszportu i karty pokładowej
I prosze jak latwo przemycic cokolwiwk sie chce do yukejlandu i w dodatku za zgoda rzadu i celnikow... Brawo!
I w ten sposob kacapy i ukry moga sobie prac lewa kssiore i śmiać się z tych lipnych sankcji bo dzieki brudnej forsie city of london zyje