Szefowie kuchni wracają do istoty jedzenia
"Gdy widzimy ludzi siedzących z telefonem w dłoni podchodzimy i pytamy: czy twoja dziewczyna jest nudna? Chętnie z nią później porozmawiamy" – żartuje van Oostenbrugge. Personel jego restauracji zawsze reaguje na sytuacje, w których klienci, zamiast cieszyć się towarzystwem swoich współtowarzyszy, są zainteresowani telefonami.
On sam w swojej restauracji "Tabel 65" postawił na kontakt z klientami. Otwarta kuchnia jest niczym odgrywany na żywo spektakl, szefowie kuchni przygotowują dania na oczach "widzów", podają je osobiście, często dokańczają je przy stolikach. Każdy ma okazję porozmawiać z kucharzem, tu nie ma kulinarnych kulis, jest jedynie scena.
"Luksus postrzegam w inny sposób: ludzie poświęcają czas na rozmowę z tobą, na wyjaśnianie wszystkiego, pokazanie kuchni z innej perspektywy" – wyjaśnił na łamach CNA Lifestyle. "To również pewna forma rozrywki, jak oglądanie telewizji interaktywnej. Oglądanie gotujących kucharzy jest pewnym dodatkiem do całego doświadczenia" – przyznał.
Taka koncepcja restauracji wynikała z chęci przełamania pewnych kanonów, kucharzy zamkniętych w czterech piekielnych ścianach i klientów, którzy byli jedynie bezimiennym rzędem zamówień. "Teraz ich widzimy, możemy z nimi rozmawiać. Myślę, że gotowanie dla kogoś, kogo masz przed sobą, kogo widzisz, staje się jeszcze bardziej osobiste" – wyjaśnił.
Oczywiście, to również powoduje, że kuchnia staje się odkrytą areną, na której nie da się schować błędów. Jednak Richard van Oostenbrugge nie próbuje nawet udawać, że te się nie zdarzają.
Podkreśla, że próbuje się uwolnić od sztywnego gorsetu nienagannych, wykwintnych dań, pięknie ozdobionych i zobowiązujących, powodujących, że gość czuje się niemal skrępowany.
"Kiedy wychodzisz do restauracji, wychodzisz coś zjeść, rozerwać się. Zauważam to również u moich kolegów po fachu – wracają do istoty jedzenia. Chodzi o dzielenie się jedzeniem, delektowanie się nim. Wkładamy w to całą naszą energię i serce, mając nadzieję, że będzie smakowało" – podkreśla.