"Banki mogą strzyc Polaków jak barany". Frankowicze rozczarowani prezydenckim projektem
"To ogryzek, zaledwie 10 proc. tego, co nam banki nielegalnie zagarniają. To bardzo smutne, że mój prezydent, na którego głosowałem, po roku pracy i roku obietnic oferuje zaledwie 10 proc. prawa i 10 proc. sprawiedliwości. To jest zły projekt i mam nadzieję, że nie zostanie uchwalony. To pokazuje tylko, jak silne jest lobby bankowe, że potrafiło zablokować najwyższą władzę w państwie" - komentuje w rozmowie z money.pl Maciej Pawlicki ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
10 sierpnia zostanie zwołany Komitet Stabilności Finansowej, który zmusi banki, by same rozwiązały problem, inaczej słono zapłacą.
Pawlicki pytany o to, czy nie wierzy w skuteczność działań KNF, który ma zmusić banki do tego, żeby dobrowolnie porozumiały się z klientami i doprowadziły do przewalutowania kredytów mówi: "Może KNF wprowadzi regulacje, które może skłonią banki do złożenia oferty kredytobiorcom, która może będzie dla nich atrakcyjna. Prof. Glapiński wypowiadał się w tej sprawie mętnie i niejasno, mówił o 'istotnym' zwiększeniu wagi ryzyka dla banków (żeby nie opłacało im się utrzymywać portfeli kredytów walutowych - przyp.red.), ale co to znaczy, jak bardzo te wagi zostaną zwiększone, nie wiadomo. Tymczasem banki mogą strzyc Polaków jak barany".
Związek Banków Polskich ocenia jednak, że autorzy nowego projektu ustawy frankowej wzięli pod uwagę kwestie, których znaczenie ZBP zawsze podkreślał - między innymi stabilność systemu finansowego i bezpieczeństwo depozytów, a także utrzymanie zdolności tego sektora do finansowania rozwoju polskiej gospodarki w kolejnych latach.
Banki będą musiały oddać tak zwane spready pobierane przy kredytach walutowych. Przewalutowanie zobowiązań będzie przesunięte o rok. Takie zapisy zawarto w projekcie ustawy frankowej, który zaprezentowano w Kancelarii Prezydenta.
To już drugie podejście prezydenta do rozwiązania problemu frankowiczów, które obiecał w kampanii wyborczej. Pierwszą propozycję rozwiązań przedstawił 15 stycznia – dokładnie w rocznicę uwolnienia kursu franka przez szwajcarski banki centralny (SNB), co wywindowało kurs tej waluty przez chwilę nawet do 5 zł.
15 stycznia prezydent zaproponował przewalutowanie kredytów po tzw. kursie sprawiedliwym. Jednak zarówno NBP jak i KNF zmiażdżyły ten pomysł. NBP oszacował, że takie przewalutowanie kosztowałoby banki 44 mld zł, KNF wskazał nawet na 67 mld zł, a tak wysokie koszty mogłyby zachwiać systemem bankowym i doprowadzić do upadku nawet pięć banków.
W świetle tak krytycznej oceny pomysłu powołano zespół ekspertów przy Kancelarii Prezydenta, który miał pomysł pomocy frankowiczom dopracować. Prezydencki projekt miał być gotowy na przełomie czerwca i lipca. Jego wstępny kształt zespół ekspertów zaprezentował na początku czerwca, miała to być "prawie ostateczna wersja". Ta również nie przetrwała ognia krytyki.