Londyn: Psie odchody będą badane pod kątem DNA, aby odnaleźć właściciela
Plan zakładający ograniczenie ilości psich odchodów w parkach składa się z kilku etapów - pierwszym będą dobrowolne i bezpłatne testy DNA czworonogów wyprowadzanych przez ich właścicieli w miejscach publicznych.
Kolejny etap przewiduje, aby zbadać DNA wszystkich psów w okolicy - w tym celu na wynajmujących mieszkania zostanie nałożony obowiązek wymagania takich testów od swoich lokatorów posiadających zwierzaka. Informacja o tym znajdzie się w umowie najmu i niewykonanie badań na czas poskutkuje jej zerwaniem. Do końca tego roku już wszyscy właściciele psów będą musieli dopilnować, aby ich pies przeszedł test DNA, a jego koszt wyniesie 30 funtów.
Ostatni etap będzie już tylko formalnością - pracownicy parku zaczną pobierać próbki z leżącących na trawnikach i chodnikach odchodów po to, aby odszukać "sprawców", a ich właściciele będą karani mandatem 150 funtów.
Rozmach i sposób wykonania planu robi wrażenie, ale i wywołuje kontrowersje - zwłaszcza w kontekście tego, że wejście do parku z psem bez wykonania badań DNA będzie traktowane w kategorii przewinienia.
Warto dodać, że od kwietnia wszyscy właściciele psów muszą wszczepić swojemu psu microchip, który kosztuje od 15 do 30 funtów.
Przewodniczący rady dzielnicy, Darren Rodwell, z niekrytym entuzjazmem opowiada, że jest to pierwszy tego rodzaju projekt w Wielkiej Brytanii i wszystkim wyjdzie on na dobre - zwłaszcza jeśli chodzi o czystość przestrzeni publicznej.
Program zaczyna się od dziś i potrwa w ramach testów przez 3 miesiące, obejmując dzielnice Abbey, Mayesbrook oraz Longbridge.
"Rejestracja psiego DNA w wielu krajach obniżyła poziom zanieczyszczenia psimi pozostałościami o 95%" - zapewnia w rozmowie z "Evening Standard" Gary Downie z firmy PooPrints specjalizującej się w analizie DNA w psich odchodach.