Ceny nieruchomości na Wyspach osiągnęły górną granicę. Teraz będzie taniej?
Ceny aktywów na całym świecie wzrosły po jednej z największych w historii operacji (a właściwie eksperymentu) dodrukowywania pieniędzy przez banki centralne.
Większość tych pieniędzy trafiła na giełdę, ale w mniej lub bardziej pośredni sposób miało to również swoje odzwierciedlenie w cenach nieruchomości. Teraz jednak nadwyżka pieniędzy się kończy i możemy zaobserwować to na giełdzie - zdaniem specjalistów, idąc logicznym ciągiem, ceny nieruchomości w niedługim czasie ponownie powinny na to zareagować.
Ceny nieruchomości aktualizują się z opóźnieniem, ponieważ tak działa rynek
Kupno domu może zająć nawet do kilku miesięcy, a niektóre nieruchomości znajdują się na rynku już naprawdę długo. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że ceny dyktują agenci nieruchomości, którzy mają swój interes w sztucznym podwyższaniu cen. Sama liczba sprzedanych domów również regularnie spada (40% w porównaniu z 2006 i 2007), co oznacza, że na rynku wciąż jest sporo "przedawnionych" nieruchomości - podkreślają eksperci.
Koniec z "buy-to-let", czyli szybką drogą do wzbogacenia się na wynajmowaniu mieszkań
Kiedyś był to niezwykle intratny i opłacalny biznes, dzisiaj korzyści jakie z niego płyną coraz trudniej zauważyć. George Osborne zapowiedział już gigantyczny podatek, którym od 2017 roku obciążone zostaną osoby korzystające z tej formy zarobku. Dodajmy do tego zniesioną jakiś czas temu ulgę odsetkową kredytu hipotecznego i dodatkowe opłaty skarbowe, które zaczęły obowiązywać w listopadzie, a zrozumiemy, że zjawisko "buy-to-let" znacznie się zmniejszy. Potwierdzają to również niezależne badania wśród właścicieli domów, które wskazują, że liczba osób zarabiających na wynajmie zmniejszy się o ok. 200 tys.
Zagraniczni właściciele powoli się wycofują
Brytyjski rynek nieruchomości, zwłaszcza londyński, przez długi czas był atrakcyjnym miejscem dla inwestorów z całego świata i doskonałą metodą na bezpieczne ulokowanie swoich pieniędzy. Sytuacja jednak się zmieniła, kiedy najwięksi giganci w branży musieli zrezygnować z tego rodzaju inwestycji.
Zaczęło się od inwestorów z Chin, którzy teraz nie mogą wywozić z kraju gotówki większej niż równowartość 50 tys. dolarów (ok. £34 000). Kolejni byli Rosjanie, którzy również doczekali się licznych ograniczeń, pomijając już kwestię słabego rubla przez ostatnie 2 lata.
Ostatnią dużą grupą inwestujących w nieruchomości byli mieszkańcy Arabii Saudyjskiej, ale i oni powoli się wycofują - badania pokazały, że wielu z nich przenosi swoje środki z powrotem do kraju, gdzie ma lepsze warunki do ich pomnażania.
Wysokie stopy procentowe i gigantyczne długi
Wielka Brytania i USA ramię w ramię przez ostatnie 6 lat utrzymywały stopy procentowe na niespotykanie niskim poziomie, co ukształtowało obecny rynek. W ubiegłym miesiącu Stany Zjednoczone podjęły jednak decyzję o ich podwyżce - eksperci oceniają, że również Wielka Brytania podąży ich śladem.
Dla właścicieli domów to gigantyczny problem, zwłaszcza że większość z nich nie ma pojęcia, czym są stopy procentowe i jak wpływają na rynek. A wpływają znacznie, bo po ich podwyżce w USA (o 0,5%) koszty kredytów hipotecznych spadły o 50%. A będzie jeszcze taniej, bo docelowo stopy procentowe mają wzrosnąć jeszcze o 1,5%.
Tymczasem gospodarstwa domowe w Wielkiej Brytanii toną w długach, a przynajmniej tak twierdzi Office of Bidget Responsibility, podając gigantyczną kwotę zadłużenia - £40 miliardów. Źle prowadzony budżet oznacza, że bardzo łatwo o znalezienie się na krawędzi wydolności finansowej, co w dalszej perspektywie ma wpływ na ekonomię.