Brytyjczycy chcą zakazać palenia na plażach. "Papierosy są niezdrowe i brudzą wybrzeże"
Jedni wiwatują, drudzy ubolewają w związku z pomysłem wprowadzenia takiego zakazu. Obrońcy przepisu są zdania, że to bardzo ważne, aby spowodować wśród palaczy chęć rzucenia nałogu. Istotne również dla biernych palaczy, który muszą sąsiadować na plaży z osobami uzależnionymi od nikotyny.
W tej chwili zakaz palenia na świeżym powietrzu poza stacją kolejową w Brighton obowiązuje także na wszystkich placach zabaw dla dzieci – podaje BBC.
W związku z tym, że na brzegu brytyjskiego kurortu co kilkanaście metrów między kamieniami można znaleźć pozostawione niedopałki i że dym przeszkadza niepalącym, zakaz postanowiono rozszerzyć. Wielu mieszkańców Brighton przyjęło go z entuzjazmem.
„Cudownie, wiem, że osoby te palą na świeżym powietrzu, nad morzem, i że jest wiatr, ale ja nie palę i kiedy zawieje na mnie tym śmierdzącym dymem, to mam dość” - twierdzi jedna z mieszkanek miasta, Gabi Blythe.
„To dobry pomysł. Jestem mamą dwóch córek i nie chcę, aby kojarzyły wypoczynek z paleniem. Poza tym palacze wszędzie zostawiają niedopałki, które spod kamieni wyciągają moje dzieci” - skomentowała Jane Silverstone, cytowana przez dziennik „Metro”.
Idea ta wywołała jednak oburzenie wśród członków stowarzyszenia osób palących „Forest”.
„Palacze powinni palić rozsądnie, z myślą o osobach wokół nich, ale zabronienie palenia na plaży uważam za pomysł niepotrzebny, nieuzasadniony i wymierzony w wolność palących” - stwierdził Simon Clark, dyrektor grupy „Forest”.
Brytyjczycy planują także podwyżkę ceny papierosów. Za 20 sztuk mieszkańcy Wielkiej Brytanii będą musieli zapłacić piętnaście funtów. Podwyżka ma wpłynąć na zmniejszenie liczby uzależnionych od palenia i chorych na nowotwory spowodowane nałogiem. Ten plan wprowadzony ma zostać do 2020 roku.
Zakaz palenia w miejscu pracy, pubach i miejscach publicznych wprowadzono w lipcu 2007 roku. Od października w Anglii tego roku nie będzie wolno palić także w samochodzie, w którym przewożone jest dziecko.
