Grupa polskich pijaków z Anglii wysłana na lekcje dobrych manier
Polscy imigranci doprowadzali do szewskiej pasji Brytyjczyków. Każdego dnia w centrum miasta urządzali popijawy, pozostawiając po sobie rozlane płyny, rozbite butelki i puste puszki po piwie. Imprezom towarzyszyły głośne rozmowy, śpiewy, a niekiedy nawet awantury.
„W grupie pijaków znajdowali się imigranci z Europy Wschodniej, głównie Polacy” - informuje dziennik „Daily Mail”. Mężczyźni zatrudnieni byli przez sieć sklepów Sports Direct. Imigranci upodobali sobie szczególnie placyk w pobliżu rynku; ich obecność najbardziej przeszkadzała przechodzącym tamtędy kobietom i emerytom.
Lokalny rzeźnik David Straw twierdzi, że mężczyźni niemal każdego dnia siadali gdzie popadnie i upajali się alkoholem. „Wielu ludzi się ich po prostu boi” - stwierdził Straw. ”Poza tym, musimy po nich sprzątać” - dodał mężczyzna.
Skargi rezydentów miasta trafiły do jego władz i przełożonych pijących robotników. Uznano, że zachowanie mężczyzn nie jest złośliwe, a wynika z różnic kulturowych. Z imigrantami przeprowadzono pogadanki o tym, że picie w miejscu publicznym, hałasowanie i robienie bałaganu jest źle widziane przez Brytyjczyków. Takie zachowanie jest łamaniem prawa.
„Nie jest łatwo zmienić upodobania przedstawicieli innych nacji, zwłaszcza że mamy do czynienia z barierą językową. Możemy jedynie regularnie patrolować miejsce libacji i dbać o bezpieczeństwo naszych mieszkańców” - oznajmił radny Brian Murray-Carr.
Shirebrook to byłe miasto górnicze, do którego zjechało wielu imigrantów, którzy głównie pracują w wielkich magazynach należących do miliardera Mike'a Ashleya. Przedsiębiorca jest między innymi właścicielem klubu piłkarskiego Newcastle United – podaje gazeta.