Ukraina: Mimo porozumienia wciąż giną ludzie
Dane te przekazał dzisiaj rano rzecznik sztabu generalnego w Kijowie, Władysław Sełezniow. Według władz wojskowych, w ciągu ostatniej doby pozycje ukraińskiej armii i zamieszkane przez ludność cywilną punkty były ostrzeliwane przez rebeliantów kilkadziesiąt razy.
„Nasi wojskowi otwierali ogień wyłącznie w odpowiedzi na ataki przeciwnika” – oświadczył rzecznik operacji antyterrorystycznej przeciwko separatystom Anatolij Stelmach.
Buntownicy aż 25 razy ostrzelali bronione przez Ukraińców miasto Debalcewe, ważny punkt komunikacyjny w obwodzie donieckim. Miasteczko to leży w połowie drogi między stolicami separatystycznych republik - Donieckiem i Ługańskiem.
Dowództwo operacji antyterrorystycznej podało jednocześnie, że od wczoraj na wschodniej Ukrainie obserwowana jest znacznie bardziej intensywna niż poprzednio aktywność samolotów bezzałogowych. W okolicach Ługańska i Mariupola nad Morzem Azowskim odnotowano 22 loty takich maszyn.
Wczoraj Władimir Putin ogłosił, że przywódcy Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji uzgodnili porozumienie w sprawie Ukrainy. Zgodnie z ustaleniami, 15 lutego ma dojść do zawieszenia broni. Uzgodniono również, że w ciągu 19 dni zwolnieni zostaną wszyscy jeńcy, a ukraińska straż graniczna powinna wznowić kontrolę nad granicą z Rosją do końca 2015 r.
Brytyjski dziennik "Financial Times" twierdzi, że porozumienie w Mińsku to "taktyczna przerwa" w ataku prezydenta Rosji Władimira Putina na Ukrainę. "Rosja nigdy nie przyznała, że na ukraińskim terytoriom przebywają jej wojska, a w porozumieniu nie określono harmonogramu ich wyjścia z kraju" - wyjaśnia "FT".
"Nawet teraz, w oczekiwaniu na następny akt agresji ze strony Putina, Zachód powinien rozważać cały pakiet odpowiedzi - w tym rozszerzenie sankcji wobec Moskwy i dostarczenie Kijowowi wojskowej pomocy obronnej" - podkreśla dziennik.