Farage wini imigrantów za korki na drogach
Farage miał pojawić się na imprezie zorganizowanej w odległym o 290 km od Londynu Port Talbot (południowa Walia) i przedstawić wyborcom główne założenia swojej polityki imigracyjnej - donosi dziennik "Independent".
Zwolennicy kontrowersyjnego Brytyjczyka zapłacili 25 funtów za chęć spotkania się z nim. Polityk jednak nie dotarł na miejsce, gdyż, jak stwierdził, “polityka otwartych drzwi Wielkiej Brytanii spowodowała, że podróż zajęła 6 godzin i 15 minut, zamiast przewidywanych 3,5 godziny.”
“Przejezdność M4 nie jest już taka, jak kiedyś” - oświadczył Farage. Oskarżony o brak profesjonalizmu i lekceważenie wyborców, skomentował: “To nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem, ale ma za to wiele wspólnego z tym krajem i nieustannie rosnącą liczbą imigrantów”.
Wypowiedź lidera UKIP została przez Laburzystów uznana za “niedorzeczną”, a on sam określony jako “niemądry i niebezpieczny”.
“Myślałem, że już wszystko słyszałem, ale okazuje się, że jednak nie. Słowa Farage'a są oczywiście absurdalne, jednak przez jego głupie komentarze coraz częściej dochodzi do podziałów w brytyjskim społeczeństwie” - skomentował walijski sekretarz w gabinecie cieni Owen Smith.