Rozpoczął się 24-godzinny strajk sektora publicznego
Strajk skrytykował premier Wielkiej Brytanii David Cameron. "Nie uważam, że te strajki są uzasadnione. Moim zdaniem ludzie powinni pójść do pracy" - przyznał wczoraj w Izbie Gmin. "Nadszedł czas, by spróbować ustalić progi (frekwencji) w głosowaniach związkowców nad strajkiem" - dodał. Przypomniał, że akcja protestacyjna związku zawodowego nauczycieli została przegłosowana przy zaledwie 27-procentowej frekwencji.
Cameron sprecyzował, że projekt ustawy w tej sprawie znajdzie się w programie jego partii przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r.
W dzisiejszym strajku biorą udział pracownicy administracji lokalnej i rządowej, służby zdrowia, strażacy, nauczyciele, a także pracownicy londyńskiego metra. W akcji protestacyjnej może uczestniczyć ponad milion osób.
Przedsiębiorstwo transportowe Transport for London (TfL) zapewniło w komunikacie, że pasażerowie nie odczują skutków dzisiejszego strajku.
Brytyjski rząd w 2010 r. zamroził płace w sektorze publicznym, a od 2012 r. ograniczone są podwyżki do maksymalnie 1 proc.
Obecne przepisy strajkowe nie przewidują minimalnego odsetka głosujących w sprawie strajku. Wymagają, by głosowanie było tajne, odbywało się drogą pocztową i było nadzorowane przez niezależnego arbitra. Pracodawca musi być o głosowaniu uprzedzony na siedem dni z góry. Ten sam termin obowiązuje przy ustalaniu terminu strajku. Związek zawodowy musi określić charakter strajku (np. czy jest to strajk ciągły, czy też dotyczy jednej zmiany), a także przedstawić listę kategorii pracowników, którzy wezmą w nim udział.
Dodatkowym ograniczeniom proponowanym przez Camerona podlegałoby prawo do strajku pracowników sektora publicznego. Usługi uznane za społecznie istotne, np. publiczny transport, nie mogłyby być kompletnie sparaliżowane i musiałyby funkcjonować przynajmniej na minimalnym poziomie. Obecnie temu ograniczeniu podlega tylko policja i straż pożarna.
Związki zawodowe finansujące w sporej części opozycyjną Partię Pracy odrzucają twierdzenia, że brytyjskie ustawodawstwo strajkowe jest zbyt łagodne. Wskazują m.in. na to, że pracodawca może zaskarżyć decyzję o strajku do sądu, który może strajku zakazać. Uprawnienia do wstrzymania strajku ma też prokurator generalny.