'Szanse, że Polacy żyją, są małe'
2
Nadal nie jest znany los dwójki polskich himalaistów, którzy zaginęli podczas schodzenia ze szczytu Broad Peak. Organizator wyprawy, Artur Hajzer przyznał, że szanse na to, iż Polacy żyją, są niewielkie.
Reklama
Reklama
Artur Małek i Pakistańczyk Karim Hayyat czekali w obozie IV na wysokości 7 400 m na zaginionych: Tomasza Kowalskiego i Macieja Berbekę. Wczoraj po południu (czasu GMT), w związku z nadchodzącym załamaniem pogody, bezpiecznie wrócili do bazy na polecenie kierownika wyprawy Krzysztofa Wielickiego. Wcześniej do bazy powrócił Adam Bielecki.
Mimo wszystko Małek i Bielecki pozostawili w obozie namioty i cały sprzęt. "Na wypadek, gdyby zdarzył się cud" - dodał Artur Hajzer w rozmowie z polskimi mediami.
"Kowalski i Berbeka schodzili w dramatycznym tempie. Zamiast jednej godziny, droga do przełęczy zajęła im osiem. Kowalski donosił, że ma kłopoty z oddychaniem. Podczas zejścia upadł, uszkodził raka" - tłumaczył decyzję Wielickiego Hajzer.
Wyprawa na Broad Peak (8051 m n.p.m.) realizowana jest w ramach projektu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015". Polacy jako pierwsi w historii zdobyli szczyt góry zimą.
Mimo wszystko Małek i Bielecki pozostawili w obozie namioty i cały sprzęt. "Na wypadek, gdyby zdarzył się cud" - dodał Artur Hajzer w rozmowie z polskimi mediami.
"Kowalski i Berbeka schodzili w dramatycznym tempie. Zamiast jednej godziny, droga do przełęczy zajęła im osiem. Kowalski donosił, że ma kłopoty z oddychaniem. Podczas zejścia upadł, uszkodził raka" - tłumaczył decyzję Wielickiego Hajzer.
Wyprawa na Broad Peak (8051 m n.p.m.) realizowana jest w ramach projektu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015". Polacy jako pierwsi w historii zdobyli szczyt góry zimą.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama