Utknął w ciężarówce na 3 dni, ale pomogli mu Brytyjczycy

Do awarii doszło w niedzielę na trasie A66, pomiędzy Durham i Kumbrią (północna Anglia), na wysokości Stainmore. Mężczyzna wiózł ładunek butelek z niemieckiego Hotzminden do Bathgate w Szkocji. "Przyczepa jest produkcji niemieckiej i na terenie Anglii trudno ją naprawić" - tłumaczył Michał Chałubiec, któremu kazano czekać przy autostradzie na zamienną część. Zanim jednak przywieziono ją z Niemiec, minęły trzy dni.

Przez ten czas w północnej Anglii miały miejsce silne opady śniegu, a temperatura powietrza spadła poniżej zera. Jak donosi lokalna gazeta "Darlington and Storkton Times", pechowego kierowcy nie przerażała jednak mroźna pogoda. "Jestem przyzwyczajony do mrozów. Kiedy byłem na święta w rodzinnej Redzie, termometry pokazywały minus 28 stopni" - tłumaczył Polak. W kabinie pojazdu miał też ogrzewanie i zapasy żywności.

Najgorsza dla Michała Chałubca była nuda. Dużo rozmawiał przez telefon komórkowy i oglądał filmy na swoim netbooku. Z pomocą przyszli mu pracownicy jednostki drogowej policji w Durham, którzy umożliwili mu kąpiel na lokalnym posterunku, a także oprowadzili po swoim mieście.

Polak jest zachwycony gościnnością i życzliwością Anglików. "Jeśli kiedykolwiek mam jakiś problem na terenie Wielkiej Brytanii, na przykład nie mogę znaleźć drogi do jakiegoś miejsca, ludzie tutaj zawsze są niezwykle pomocni" - dodaje.

Dzisiaj rano rozpoczęto naprawę przyczepy, a do południa polski kierowca miał się udać w dalszą drogę. Po powrocie do Polski czeka go dwutygodniowy urlop.