Za Brexitem stoją Rosjanie? "The Sunday Times" ujawnia nowe fakty
Banks odbył także tajne spotkania z rosyjskim ambasadorem w Wielkiej Brytanii i złożył wizytę w Moskwie podczas szczytowej fazy kampanii.
Te rewelacyjne doniesienia budzą pytania o to, jak Moskwa próbowała wpłynąć na wynik referendum w sprawie Brexitu. Dziś rano David Lidington, zastępca Theresy May, wezwał do śledztwa w tej sprawie.
"The Sunday Times" dowodzi, że Arron Banks i drugi brytyjski biznesman - Andy Wigmore - wielokrotnie kontaktowali się z rosyjskimi urzędnikami, aby omawiać możliwości biznesowe i kwestie będące przedmiotem wspólnego zainteresowania podczas kampanii referendalnej i jej następstw.
W swojej książce na temat referendum "The Bad Boys of Brexit", a także w innym publicznym oświadczeniu, Banks twierdził, że miał tylko jedno spotkanie z wysłannikiem Putina, Aleksandrem Yakovenko, we wrześniu 2015 roku.
Ale dzisiaj "The Sunday Times" ujawnił, że para również jadła lunch z ambasadorem trzy dni po tym, jak oni i Nigel Farage, ówczesny przywódca Ukip, odwiedzili amerykańskiego prezydenta elekta Donalda Trumpa w Nowym Jorku w listopadzie 2016 r. Banks przyznał, że przekazał numery telefonów członków zespołu Trumpa do rosyjskich urzędników.
W wyniku wycieku e-maili Banksa i Wigmora okazało się, że istnieje rozległa sieć powiązań między kampanią "Leave.EU" prowadzoną przez Farage'a i rosyjskimi urzędnikami. E-maile zostały przekazane czasopismu "The Sunday Times" przez dziennikarkę Isabel Oakeshott, która współtworzyła książkę Banksa "The Bad Boys of Brexit".
"Banks i Wigmore byli bezwstydnie wykorzystywani przez Rosjan" - twierdzi Oakeshott. "Być może nie mieli nic przeciwko, bo autentycznie sympatyzowali - i nadal sympatyzują - z niektórymi poglądami politycznymi Putina. (...) Kreml musiał być zachwycony" - dodała.
Zapytana o te kontrowersyjne doniesienia premier Theresa May zapewniła, że "jeśli istnieją jakieś zarzuty, które wymagają dochodzenia, odpowiednie władze to zrobią".