Władimir Kliczko po porażce z Tysonem Furym domaga się rewanżu
Ukraiński pięściarz powiedział, że Fury zaskoczył go szybkością i ruchliwością. "Nie potrafiłem złapać dystansu i z tego powodu nie zadawałem tych ciosów, które planowałem" - ocenił.
Po 12-rundowym pojedynku w Duesseldorfie Fury zwyciężył jednogłośnie na punkty (115:112, 115:112, 116:111). Kliczko poniósł pierwszą porażkę od 2004 roku.
"Ciąg dalszy nastąpi, ale za wcześnie na szczegóły" - stwierdził 39-letni Kliczko. Jego promotor Boente zapewnił, że rewanż jest zapisany w kontrakcie.
To była 19. z rzędu walka w obronie tytułów mistrza świata Kliczki. Nie potrafił jednak znaleźć sposobu na 12 lat młodszego Brytyjczyka. Ukrainiec przede wszystkim walczył bardzo asekuracyjnie, wręcz bojaźliwie. W akcjach ofensywnych nie podejmował żadnego ryzyka. Fury natomiast uciekał z linii ciosów i dużo balansował tułowiem. W efekcie kibice obejrzeli mało widowiskową i nudną walkę.
"Zaprezentowałem 60-65 proc. swoich możliwości, mogę boksować dużo lepiej. Jeśli dojdzie do rewanżu, to wygram jeszcze łatwiej. Już w tej walce były rundy, w których wręcz się bawiłem" - podkreślił mierzący aż 206 centymetrów wzrostu Fury, cytowany przez brytyjskie media.
"Pokazałem Kliczce rzeczy, jakich wcześniej nie widział. Dlatego unikał mnie pięć lat. Teraz nadchodzi moja era" - dodał Fury.
W statystykach uderzeń lepszy był pięściarz z Anglii. Fury wyprowadził 371 ciosów, z których 86 doszło celu, z kolei Kliczko miał ich 231, a celnych 52.