Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

W Paryżu trwa "wojna przeciw samochodom"

W Paryżu trwa "wojna przeciw samochodom"
Mer Paryża zapowiedziała, że ma zamiar "do połowy zmniejszyć rolę (samochodów w ruchu miejskim)" i że do roku 2020 zamknie Paryż dla wszystkich pojazdów z silnikami Diesla. (Fot. PAP/EPA)
Mer Paryża Anne Hidalgo ogłosiła, że kontynuować będzie ograniczenia ruchu samochodowego na przelotowych arteriach miasta. Jest to kolejna bitwa w 'wojnie przeciw samochodom', prowadzonej od wielu lat w stolicy Francji.
Reklama
Reklama

O "wojnie" zaczęli najpierw mówić przeciwnicy ograniczania ruchu pojazdów indywidualnych i napędzanych ropą. Hidalgo przejęła ten termin, gdyż twierdzi, że prywatny samochód w mieście do niczego nie służy, zanieczyszcza jedynie powietrze i szkodzi zdrowiu mieszkańców.

Obecna rada posiada lewicowo-ekologiczną większość. Próby ograniczania liczby zanieczyszczających powietrze pojazdów nie są jednak monopolem lewicy. Plany na rzecz jakości powietrza, polegające na tworzeniu "stref bezsamochodowych" podjęły 24 miasta francuskie, zarządzane zarówno przez lewicę, jak i prawicę.

Pierwsze działania przeciw prywatnym pojazdom rozpoczął w Paryżu prawicowy mer Jean Tiberi (1995-2001), który wprowadzając ścieżki rowerowe zwęził jezdnie na ważnych dla indywidualnego transportu ulicach. Jego dzieło, ograniczając prędkość i mnożąc buspasy, kontynuował poprzednik Hidalgo, Bertrand Delano (2001-2014). Te posunięcia stanowiły całkowity odwrót od wcześniejszych koncepcji urbanistycznych. "Miasto ma się dostosować do samochodu" - to zdanie przypisuje się prezydentowi Francji Georgesowi Pompidou, który stwierdził w roku 1971: "trzeba zrezygnować z pewnych oczekiwań estetycznych, bo Paryż nie będzie piękniejszy przez to, że zakażemy w nim ruchu samochodowego".

Za jego premierostwa (zanim został prezydentem, był premierem) paryskie wybrzeża Sekwany zmieniono w miejskie autostrady. Tę na prawym brzegu po śmierci prezydenta nazwano trasą Pompidou.

Za czasów socjalistycznego prezydenta Mitterranda zaprojektowano sieć podziemnych autostrad miejskich, a do roku 2005 istniał plan zamienienia w miejską autostradę paryskiej avenue Jean Jaures, średniowiecznej jeszcze (i obecnej) drogi wjazdowej ze wschodu.

Trasę Pompidou, biegnącą z zachodu na wschód prawym, "niskim" brzegiem rzeki, decyzją rady Paryża zamknięto dla ruchu kołowego jesienią ub.r. Wcześniej zrobiono to samo z lewobrzeżną trasą szybkiego ruchu wschód-zachód.

Wywołało to protesty prawicowych radnych stolicy. Dołączyli do nich liczni merowie podparyskich przedmieść, wśród nich socjaliści i komuniści. Twierdzą oni, że zamknięcie tych osi komunikacyjnych uniemożliwiło przejazdy mieszkańcom peryferii, a zanieczyszczenie przeniosło na inne ulice Paryża, jak i daleko poza administracyjne granice stolicy.

Nie zważając na te opinie, mer Paryża zapowiedziała, że ma zamiar "do połowy zmniejszyć rolę (samochodów w ruchu miejskim)" i że do roku 2020 zamknie Paryż dla wszystkich pojazdów z silnikami Diesla. Jej dalszym celem jest "całkowite przywrócenie centrum Paryża pieszym". Swą determinację Hidalgo tłumaczy "absolutną koniecznością zmniejszenia zanieczyszczenia atmosferycznego".

Według Światowej Organizacji Zdrowia, zanieczyszczenie atmosferyczne powoduje we Francji przedwczesną śmierć 48 tys. osób rocznie. Koszty leczenia, powodowane tym zanieczyszczeniem, szacuje się we Francji na 800 mln do 1 mld euro.

Zamknięcie kolejnych arterii lub drastyczne ograniczenie na nich ruchu, mer Paryża skompensować zamierza rozwojem transportu publicznego. Po "uwolnionym" od samochodów "wysokim" nabrzeżu Sekwany kursować zacznie w 2018 r. "tram-bus", jak nazywa się napędzane z akumulatorów, jeżdżące wydzielonym pasmem, autobusy długości 24 m.

"Będą one mogły przewozić wiele tysięcy pasażerów dziennie" - zapowiada Christophe Najdovski, zastępca mera Paryża ds. dróg i transportu. Według niego, "w mieście samochód osobowy jest mało skutecznym środkiem transportu. Jest wolniejszy od komunikacji miejskiej, a służąc jedynie do 13 proc. przemieszczeń, zajmuje połowę przestrzeni drogowej". Corinne Lepage, była minister ekologii w rządzie J. Chiraca (prawica) popiera strategię i poszczególne posunięcia Hidalgo. Zwraca uwagę, że "najstarsze, najbardziej zanieczyszczające samochody posiadają na ogół ludzie o najskromniejszych dochodach".

W internetowym dzienniku "Slate" Gilles Bridier zgadzał się, że aby nie doszło do nagromadzenia szkodliwych zanieczyszczeń, konieczne są restrykcje w ruchu kołowym. Stwierdzał jednak, że trzeba sobie zadać pytanie, jaki ma być Paryż. Czy ma być miastem muzeum, przeznaczonym dla turystów, czy też chce się, by mieszkały w nim rodziny z dziećmi, z różnych warstw społecznych?

Prof. Nicolas Treich, specjalista od ekonomicznych aspektów ekologii uważa, że przed wprowadzeniem w życie "tak poważnego planu zakazów i ograniczeń ruchu (jak paryski), należy przewidzieć i wyliczyć jego skutki zarówno sanitarne, jak i gospodarcze".

Według Hidalgo, w ciągu ostatnich 15 lat o 30 proc. zredukowano ruch samochodowy w stolicy Francji. Zwolennicy liberalizmu ekonomicznego potępiają jej posunięcia, twierdząc, że przez nie Paryż zamieni się w skansen. Inni dalsze ograniczenie liczby samochodów uważają natomiast za konieczność zdrowotną, społeczną i ekonomiczną.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 26.04.2024
    GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama