Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Turcja: Chaos po nieudanej próbie zamachu stanu

Turcja: Chaos po nieudanej próbie zamachu stanu
Prezydent Turcji oświadczył, że przywódcy puczu zostali aresztowani, jednak nie uporano się jeszcze ze wszystkimi skutkami buntu. (Fot. Getty Images)
Po dokonanej w nocy z piątku na sobotę przez część armii tureckiej próbie zamachu stanu, władze tureckie zdołały częściowo opanować sytuację. W kraju panuje jednak chaos. Prezydent Erdogan zapowiedział ukaranie winnych.
Reklama
Reklama

Według tureckich mediów zginęły 42 osoby, w tym 17 policjantów, ok. 150 osób zostało rannych. BBC podaje, że ofiar jest przynajmniej 60.

W stolicy kraju Ankarze wciąż słychać sporadyczną strzelaninę po nocy charakteryzującej się zamętem, chaosem i sprzecznymi informacjami. Media informowały o walkach na ulicach Ankary, w tym ataku na parlament i budynki rządowe z udziałem czołgów i lotnictwa. Miało też dojść do walk powietrznych a lotnictwo rządowe miało zestrzelić helikopter puczystów.

Puczyści zajęli studia publicznej telewizji TRT, a także prywatnej stacji CNN Turk. W sobotę rano zostali jednak aresztowani przez siły wierne rządowi i stacje wznowiły nadawanie.

Lotnisko im. Ataturka w Stambule zostało wczoraj wieczorem zamknięte, ale w dzisiaj rano napłynęły informacje, że sytuacja powoli wraca do normy. Natomiast agencja żeglugowa GAC podała, że władze tureckie zamknęły dzisiaj cieśninę Bosfor dla ruchu tankowców "z powodów bezpieczeństwa".

Turcja zamknęła wszystkie trzy przejścia na granicy z Bułgarią - poinformowało bułgarskie radio publiczne, powołując się na bułgarskie MSW. Bułgaria wzmocniła też ochronę granicy z Turcją.

Prezydent Erdogan, który przebywał na urlopie, potępił w sobotę nad ranem "zdradę". Jak oświadczył, puczyści dopuścili się jej z inspiracji jego wroga imama Fethullaha Gulena przebywającego na emigracji w USA. Zapowiedział ukaranie winnych, którzy "zapłacą wysoką cenę". W relacji Associated Press Erdogan oświadczył, że przywódcy puczu zostali aresztowani, jednak nie uporano się jeszcze ze wszystkimi skutkami buntu.

Prezydent oświadczył, że nie zamierza się nigdzie wybierać i "pozostanie ze swoim narodem". Dodał, że "miliony wyszły na ulice" protestując przeciwko puczowi, którego uczestnicy "są mniejszością" w armii.

"Turcja ma demokratycznie wybrany rząd i prezydenta. Spoczywa na nas odpowiedzialność i będziemy wykonywać nasze obowiązki do końca. Nie oddamy kraju najeźdźcom" - stwierdził Erdogan na konferencji prasowej na lotnisku w Stambule.

Erdogan poinformował też, że hotel w nadmorskiej miejscowości Marmaris, w południowo-zachodniej Turcji, w którym przebywał na urlopie, został po jego wyjeździe zbombardowany.

Premier Binali Yildrim poinformował, że w związku z puczem aresztowano 130 osób.

Reuter informował powołując się wysokiej rangi turecką osobistość oficjalną, że niektórzy spiskowcy nadal stawiają opór w Stambule i Ankarze. Według tego źródła spiskowcy nadal atakują budynek parlamentu, wykorzystując m. in. lotnictwo. Władze ostrzegły, że samoloty puczystów będą zestrzelone.

Prezydent USA Barack Obama i sekretarz stanu John Kerry wezwali podczas rozmowy telefonicznej w nocy z piątku na sobotę wszystkie strony konfliktu w Turcji do poparcia wybranego w drodze wyborów rządu. Obama i Kerry wezwali też strony konfliktu do powściągliwości, unikania przemocy i rozlewu krwi.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zaapelował o "pełne respektowanie" tureckiej konstytucji i instytucji demokratycznych.

W opublikowanym oświadczeniu Stoltenberg wyraził poparcie dla prezydenta Tayyipa Erdogana i jego rządu. Podkreślił, że Turcja jest "cennym członkiem NATO". 

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 02.05.2024
    GBP 5.0670 złEUR 4.3323 złUSD 4.0474 złCHF 4.4345 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama