Szpital zamiast lekarza rodzinnego?
Zbyt duża liczba pacjentów i niewystarczająca ilość godzin otwarcia przychodni powodują, że mieszkańcy Wysp zamiast do lekarza rodzinnego muszą zwracać się po poradę medyczną do najbliższego szpitala - wynika z badań przeprowadzonych przez londyńską uczelnię.
„Każdy pacjent powinien mieć możliwość konsultacji ze swoim lekarzem rodzinnym, kiedy tego potrzebuje”- twierdzi dr Maureen Baker, prezes Królewskiego Kolegium Lekarzy Pierwszego Kontaktu (The Royal College of GP).
„Statystyki są dowodem na to, że w Wielkiej Brytanii mamy do czynienia z głębokim kryzysem leczenia obywateli przez lekarzy pracujących w przychodniach. Rośnie liczba pacjentów, społeczeństwo się starzeje, a lekarze pracują pod ogromną presją” - dodaje lekarka.
Dr Baker twierdzi ponadto, że przychodnie przyjmują obecnie o 40 mln więcej pacjentów niż jeszcze pięć lat temu. Placówki zdrowia nie mają jednak na to zwiększonego budżetu.
Z kolei dr Clifford Mann z College of Emergency Medicine na łamach dziennika „Metro” wyjaśnia, że z jego doświadczenia wynika, iż większość pacjentów, którzy trafiają na oddział nagłych wypadków, powinni tam trafić, a dla 15 procent wystarczyłyby konsultacje z lekarzem pierwszego kontaktu.
Dyrektor NHS w Anglii Ben Dyson wyjaśnia jednak, że pacjenci mają teraz większą możliwość skorzystania z pomocy przychodni - dzięki bardziej elastycznym godzinom ich funkcjonowania, infoliniom, a nawet konsultacjom video.