Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Śledztwo ws. Litwinienki: Rosja odpowiedzialna za śmierć byłego agenta

Śledztwo ws. Litwinienki: Rosja odpowiedzialna za śmierć byłego agenta
Litwinienko zmarł w University College Hospital w Londynie. Jego ciało było tak napromieniowane, że patolodzy mogli rozpocząć sekcję zwłok dopiero po dwóch dniach od jego śmierci. (Fot. Wikipedia)
Wszystkie dowody zgromadzone podczas brytyjskiego śledztwa w sprawie śmierci byłego agenta KGB Aleksandra Litwinienki wskazują na winę dwóch byłych funkcjonariuszy rosyjskich służb - pisze 'Financial Times', podsumowując kilkumiesięczne dochodzenie.
Reklama
Reklama

Brytyjska policja podejrzewa byłych agentów rosyjskich służb, Dmitrija Kowtuna i Andrieja Ługowoja, o otrucie Litwinienki zieloną herbatą z silnie radioaktywnym izotopem polonu-210 podczas spotkania w londyńskim hotelu 1 listopada 2006 r. Litwinienko zmarł w londyńskim szpitalu 23 dni później.

Końca dobiegło wszczęte z opóźnieniem publiczne śledztwo w Wielkiej Brytanii; jego wyniki ma pod koniec roku ogłosić prowadzący dochodzenie sędzia Robert Owen. W końcowym raporcie wskaże on winnych i oceni, czy w śmierć Litwinienki zamieszane było państwo rosyjskie i jego prezydent Władimir Putin.

"34 dni publicznych przesłuchań i 15 tys. stron dokumentów zgromadzonych w trakcie śledztwa tylko potwierdziło wnioski już wyciągnięte przez policję. Wszystkie dowody wskazują na winę Ługowoja i Kowtuna" - pisze "FT".

Publiczne dowody nie wskazały bezpośrednio, że zlecenie zabójstwa wydał Kreml, jednak dwaj byli agencji rosyjskich służb "nie byliby w stanie zdobyć rzadkiego radioaktywnego izotopu bez pomocy państwa. Sugeruje to, że działali na polecenie rosyjskich władz, które miały o wiele więcej powodów, by chcieć śmierci Litwinienki, niż przyznały na początku" - zauważa brytyjski dziennik. Jak dodaje, zebrane dowody nie potwierdziły też forsowanej przez stronę rosyjskiej wersji, jakoby Litwinienko nielegalnie handlował polonem i zatruł się sam.

"FT" podkreśla, że obecnie wiadomo już o licznych motywach, jakie państwo rosyjskie mogło mieć, by zabić eksszpiega. "Litwinienko demaskował prawdę o korupcji w FSB w czasach, gdy jej szefem był Putin. Mówił też o rzekomym zaangażowaniu FSB w serię ataków bombowych na budynki mieszkalne w Rosji w 1999 r. Co najważniejsze, w ostatnich miesiącach przed śmiercią próbował ujawnić rzekome powiązania między bliskim otoczeniem Putina a rosyjską mafią" - wymienia "FT".

W ocenie gazety "brytyjskie śledztwo pokazało, że odmowa Moskwy w sprawie ekstradycji Ługowoja i Kowtuna jest nie do obronienia. Przyniosło też kolejne dowody na brutalne, nieortodoksyjne i niebezpieczne metody, do których państwo rosyjskie najwyraźniej jest gotowe się uciec, by niszczyć swych wrogów i osiągać swe cele".

"Jeśli sędzia Owen uzna, że zabójcy, którzy wwieźli śmiercionośną truciznę do wielkiego miasta (Londynu), zostali wysłani przez Moskwę, to zbrodnię tę można potraktować jako swego rodzaju oznakę na mniejszą skalę cynicznej pogardy dla życia ludzkiego", jaką władze rosyjskie okazują obecnie, "podsycając separatystyczną rebelię we wschodniej Ukrainie" - podkreśla "FT".

Marina Litwinienko przez długie lata domagała się śledztwa w sprawie śmierci jej męża, podczas gdy polityczny establishment w Wielkiej Brytanii wolał chronić powiązania biznesowe z Rosją. "Gdyby na wszczęcie śledztwa zdecydowano się wcześniej, Zachód miałby szansę zobaczyć na długo przed kryzysem ukraińskim, jakim państwem jest Rosja pod rządami Putina" - konkluduje "Financial Times".

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 26.04.2024
    GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama