Samolot do Poznania omal nie zderzył się z rosyjską maszyną
Do zdarzenia doszło w miniony piątek. Canadair CRJ-200 linii lotniczych SAS leciał w kierunku Szwecji, gdy kontrolerzy lotu zaobserwowali w jego pobliżu niezidentyfikowany wojskowy samolot.
"Wojskowa maszyna nagle zmieniła kierunek. Zdałem sobie sprawę, że za chwilę będzie na kursie kolizyjnym z samolotem pasażerskim" - relacjonował Daniel Josefsson z zarządu wojskowego patrolu, cytowany przez skandynawskie media.
Piloci dwóch duńskich myśliwców F-16, którzy zostali wysłani, aby zidentyfikować obiekt, przyznali, że była to rosyjska maszyna zwiadowcza Ił-20. Wykonywała ona lot bez włączonych transponderów, czyli urządzeń, które m.in. umożliwiają lokalizację oraz identyfikację samolotów. "To mogło się naprawdę źle skończyć" - przyznał Micael Byden, szef szwedzkich sił powietrznych.
Tymczasem szwedzki minister obrony Peter Hultqvist poinformował, że Rosjanie nie złamali żadnych przepisów, ponieważ ich samolot nie naruszył przestrzeni powietrznej Szwecji, a także nie miał obowiązku latania z włączonymi transponderami.
Media zwracają jednak uwagę na inny problem z rosyjskimi maszynami - zaznaczają, że to nie pierwszy raz, gdy krążą one w pobliżu ruchliwych cywilnych korytarzy powietrznych, stwarzając ryzyko kolizji.