Przed londyńczykami kolejny strajk metra. Już w ten weekend
Kilka tysięcy osób zatrudnionych w londyńskim metrze odmawia przyjścia do pracy w związku z tym, że rozmowy na temat warunków zatrudnienia, płac, zamykania kas biletowych i kursowania pociągów w nocy utknęły w martwym punkcie. W związku z tym metro stanie w sobotę o godzinie 20:59 i nie będzie kursować do poniedziałku, do godziny 20:59.
Pracować nie będą członkowie związków zawodowych: Rail, Maritime i Transport Union – podaje dziennik „The Telegraph”. Związkowcy nie wykluczają jednak jeszcze kolejnych rozmów z władzami metra. Niewykluczone jest również odwołanie zapowiadanego strajku, co miało już miejsce w przeszłości. Kilka dni temu rezydenci metropolii do ostatniej minuty nie wiedzieli, czy odbędzie się strajk metra, który ostatecznie odwołano.
Kolejny strajk pracowników London Underground irytuje londyńczyków, którzy z protestu na protest mają coraz mniej zrozumienia dla strajkujących. Swoje niezadowolenie mieszkańcy stolicy Wielkiej Brytanii już wyrażają we wpisach na mediach społecznościowych.
„Ten strajk uderzy tylko i wyłącznie w ciężko pracujących ludzi, którzy chcą spokojnie dojechać do pracy” - można przeczytać na Facebooku. Z kolei na Twitterze jedna z pasażerek napisała: "To już przesada, bilety są drogie, a jeszcze nie wiadomo, kiedy będzie strajk, a kiedy nie. Pracownicy metra nie mają tak żle. Czy naprawdę muszą ciągle protestować?".
Kością niezgody między pracownikami London Underground a władzami jest nocne metro, które miało zacząć kursować we wrześniu 2015 roku. Mieszkańcy Londynu nie mogą doczekać się całodobowego kursowania pociągów, ale wciąż nie wiadomo, kiedy to się stanie. Projekt zakłada, że całą dobę będą jeździć linie Piccadilly, Victoria, Central, Jubilee oraz Northern.