Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Polka we Włoszech: "Gdy wybuchła epidemia, był strach i solidarność"

Polka we Włoszech: "Gdy wybuchła epidemia, był strach i solidarność"
Patrol włoskiej policji przy wieździe do miasteczka Codogno 23 lutego 2020 r. (Fot. MIGUEL MEDINA/AFP via Getty Images)
W miasteczku Codogno w Lombardii, które przed dwoma laty było pierwszym ogniskiem koronawirusa we Włoszech i zostało ogłoszone czerwoną strefą, panował strach i sąsiedzka solidarność - tak wspomina początek epidemii mieszkająca tam Anna Janina Kloza.
Reklama
Reklama

20 lutego 2020 roku w szpitalu w liczącym prawie 14 tysięcy mieszkańców Codogno potwierdzono pierwszy we Włoszech przypadek zakażenia koronawirusem. Choć później naukowcy ustalili, że wirus ten krążył na północy kraju już kilka miesięcy wcześniej, powodując Covid-19, to właśnie ta data uważana jest za symboliczny początek kryzysu i restrykcji, jakie wkrótce potem wprowadzono.

"Moje pierwsze wspomnienie z tamtego czasu dotyczy piątku 21 lutego, gdy pojechałyśmy z koleżanką do pobliskiej Piacenzy na obiad. Moja koleżanka Polka powiedziała mi wtedy o wykryciu nowego typu wirusa, bo słyszała o tym w pracy - w szpitalu" - wspomina Anna Janina Kloza z Codogno.

"Wtedy to jeszcze do nas tak bardzo nie docierało. Myślałyśmy, że tak dobry jest poziom służby zdrowia w Lombardii i w samym Codogno, że lekarze na pewno sobie z tym poradzą" - podkreśliła.

"Następnego dnia, w sobotę - wyjaśniła - miałam gości z mojego rodzinnego Białegostoku i oprowadzałam ich po Mediolanie, już wiedząc, że mówi się o całkowitym zamknięciu Codogno i pozostałych dziewięciu okolicznych miasteczek". Jak dodała, tego dnia pociąg nie zatrzymywał się już w miejscowości, gdzie mieszka.

Polka zapamiętała również przygotowania w samym Codogno, żeby gminę tę zamknąć w pierwszej tzw. czerwonej strefie. Według jej relacji w niedzielę 23 lutego przyjechały służby z południa Włoch jako wsparcie. Samochody zostały ustawione na drogach wyjazdowych.

"Dokładnie pamiętam te daty, bo w ciągu kilku dni nasze życie tak się zmieniło" - przyznała. "Panował strach, a także obawy wynikające ze świadomości, że nie jesteśmy właściwie zabezpieczeni. Potwierdziły to pierwsze dni epidemii; nie było w ogóle maseczek, zakrywaliśmy się szalikami" - zauważyła.

"Muszę przyznać, że nasz młody burmistrz doskonale sobie poradził z pandemią i dzielił się doświadczeniami nawet z rozmówcami z Japonii" - zaznaczyła.

Kolejki do sklepów po zamknięciu miasta Codogno z powodu pojawienia się pierwszych przypadków zakażeń koronawirusem. (Fot. MIGUEL MEDINA/AFP via Getty Images)

Jak opowiedziała, po zamknięciu jej miasteczka, do sklepów zaczęły się ustawiać kolejki. "Mogliśmy pojechać na zakupy do innej miejscowości, również znajdującej się w czerwonej strefie" - dodała. "To był wtedy nasz mikrokosmos, po którym mogliśmy się poruszać, pojechać do innych miasteczek, graniczących ze sobą, wszystkich w tej strefie" – stwierdziła Kloza.

Jej zdaniem mieszkańcy zaczęli szybko dostosowywać się do nowej sytuacji i reguł walki z epidemią. "Staliśmy się symbolem koronawirusa, byliśmy nazywani epicentrum Covidu. A ja bardzo wierzyłam w służbę zdrowia w Lombardii i w to, że to wszystko musi się rozwiązać. Myśleliśmy, że to zły sen, który się szybko skończy" - wyjaśniła.

"Od początku panowała solidarność między ludźmi. Nasz proboszcz otworzył na nowo Radio Codogno, które nie istniało od wielu lat i to tam przekazywano bieżące informacje o epidemii, o ofertach sąsiedzkiej pomocy, na przykład zrobienia zakupów ludziom starszym, dostarczenia im leków. Do radia zgłaszali się wolontariusze, którzy chcieli pomagać mieszkańcom" - relacjonuje Polka z Lombardii. W jej ocenie było bardzo dużo takich gestów solidarności, zwłaszcza wobec osób starszych i samotnych.

"Jedna z kobiet mieszkających niedaleko mnie szyła maseczki na maszynie i z parteru rozdawała je ludziom" - dodała. Opowiedziała także o sprzedawcy z zamkniętego sklepu z tytoniem, który zanosił ludziom paczki papierosów, jakich nie można było kupić w automatach.

"W sytuacji zamknięcia ludzie starali się radzić sobie emocjonalnie. Widziałam na przykład kobietę, która w tych trudnych dniach zajmowała się swoim ogródkiem, by znaleźć spokój wewnętrzny" - wspomniała Anna Janina Kloza.

"Nigdy nie widziałam w Codogno od tamtego czasu żadnej abnegacji, niestosowania się do reguł walki z pandemią. Teraz są kolejki do szczepień, bo wszyscy chcą się szczepić, obecnie trzecią dawką" - zapewniła. "Nadal panuje między ludźmi solidarność" - podsumowała.

Przy siedzibie Czerwonego Krzyża ustawiono pomnik ofiar pandemii.

Czytaj więcej:

Włochy: Wiele dzieci nie pamięta już życia przed pandemią

Włochy: Bez maseczek na zewnątrz od 11 lutego

Włoski immunolog: Pandemia dobiega końca

Włochy od dziś łagodzą obostrzenia. Wkrótce nowe restrykcje dla niezaszczepionych

Włochy: Lekarka-rekordzistka zaszczepiła 25 tysięcy osób

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 26.04.2024
    GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama