Pijany Polak groził w Ryanairze, że ma bombę
Do incydentu doszło w nocy z poniedziałku na wtorek (9-10 lutego). Pasażerowie donieśli pracownikom samolotu, że jeden z mężczyzn "przechwala się, że ma przy sobie bombę i grozi, że ją zdetonuje".
Zachowanie 33-latka zmusiło pilota boeinga 737 do przerwania lotu i awaryjnego lądowania na lotnisku Schönefeld w Berlinie.
Jak podaje portal WP, na pokładzie maszyny znajdowało się 200 osób.
Zaraz po dotarciu na niemieckie lotnisko, pochodzący z Polski mężczyzna trafił w ręce policji. Jak się okazało, miał trzy promile alkoholu we krwi.
Funkcjonariusze zajęli się także przeszukiwaniem maszyny; okazało się jednak, że na pokładzie samolotu nie było żadnych ładunków wybuchowych.
Następnego dnia rano pasażerowie wznowili przerwany lot. Sprawca zamieszania trafił natomiast do berlińskiego aresztu.
Jak zapewnia rzecznik Ryanaira Robin Kiely, linie lotnicze przeprosiły wszystkich pasażerów, którzy na skutek niefortunnych wydarzeń pojawili się w Irlandii ze znacznym opóźnieniem.
"Bezpieczeństwo naszych pasażerów oraz załogi samolotu jest dla nas priorytetem" - uzasadnił Kiely.