Partia Pracy wzywa premiera, by "wytłumaczył się" z kolejnej imprezy

Boris Johnson został ukarany mandatem przez policję metropolitalną za udział w swoim własnym przyjęciu urodzinowym przy Downing Street 19 czerwca 2020 r., kiedy w ramach covidowych restrykcji zabronione było spotykanie się w zamkniętych pomieszczeniach.

W swoim raporcie opublikowanym w zeszłym tygodniu urzędniczka Sue Gray przedstawiła szczegóły imprezy, na której nie zabrakło kanapek, ciast i alkoholu dla wszystkich uczestników, w tym żony Johnsona - Carrie - i kanclerza Rishi Sunaka, którzy również otrzymali mandaty karne po 50 funtów.

Według dziennika "The Sunday Times", istnieją dowody na to, że kilka godzin po przyjęciu w gabinecie premiera odbyło się drugie spotkanie, podczas którego żona Johnsona rzekomo przebywała w mieszkaniu przy Downing Street z "kilkoma przyjaciółmi".

Gazeta twierdzi, że sprawa ta nie została zbadana przez Sue Gray, mimo że jej zespół wiedział o tym wydarzeniu jeszcze w styczniu.

Jak podaje prasa, jeden z pracowników dysponuje wiadomościami wysyłanymi przez panią Johnson około godziny 18:15, z których wynika, że chciała ona uprzedzić męża - po tym, jak jego asystent poinformował ją, że premier jest w drodze do rezydencji - że w mieszkaniu nr 11 przebywa "z nieokreśloną liczbą przyjaciół płci męskiej".

Wedle doniesień, anonimowy asystent wysłał wiadomość do sekretarza premiera Simona Case'a, aby powiadomić go o tym rzekomym spotkaniu.

Angela Rayner, zastępczyni przywódcy Partii Pracy, wystosowała pismo do Case'a, wzywając go do ujawnienia korespondencji związanej z rzekomym wieczornym spotkaniem.

"Biorąc pod uwagę interes publiczny, proszę, aby upublicznił Pan korespondencję dotyczącą tego wydarzenia i miejsca pobytu premiera w piątek 19 czerwca 2020 r. oraz opublikował otrzymane wiadomości, a także przekazał je komisji ds. przywilejów do rozpatrzenia w ramach prowadzonego przez nią dochodzenia" – napisała.

W swoim piśmie Rayner zapytała również, czy Johnson "powiadomił" Scotland Yard "o swojej obecności" na zgromadzeniu tego wieczoru, o którym mowa. Dodała, że Downing Street było już wcześniej pytane o zarzuty dotyczące wieczornego przyjęcia urodzinowego i uznało je za "całkowicie nieprawdziwe".

Kancelaria premiera oświadczyła, że kategorycznie zaprzecza prawdziwości doniesień opublikowanych w "The Sunday Times".

Gazeta podała, że niewymieniony z nazwiska pracownik twierdzi, iż przekazał śledczym pani Gray, że choć nie zamierza przesyłać wiadomości będących w jego posiadaniu, to jest gotów przyjść do kancelarii premiera, by osobiście pokazać je śledczym.

Kancelaria oznajmiła jednak, że osoba ta nie była skłonna przesłać wiadomości ani spotkać się osobiście, więc korespondencja mailowa pomiędzy nimi została przekazana policji po rozpoczęciu dochodzenia.

Nie wiadomo, czy policja podjęła jakiekolwiek działania w tej kwestii, jednak funkcjonariusze, udzielając informacji na temat śledztwa, nie wymienili incydentu, który miał miejsce wieczorem w dniu urodzin lidera Partii Konserwatywnej w czerwcu 2020 roku.

Po zakończeniu dochodzenia prowadzonego przez Gray i policję premierowi grozi jeszcze śledztwo parlamentarne, a komisja ds. przywilejów ma zbadać, czy wprowadził posłów w błąd swoimi zapewnieniami, że w kancelarii premiera przestrzegano zasad covidowych.