Liz Truss: Nie zamierzam zabiegać o powrót na stanowisko premiera
W wywiadzie dla tygodnika "Spectator" - pierwszym udzielonym po rezygnacji, którą złożyła pod koniec października zeszłego roku - zapowiedziała, że zamierza pozostać w Izbie Gmin i będzie wspierać swojego następcę, Rishiego Sunaka.
Truss pełniła urząd premiera przez zaledwie 49 dni - najkrócej w brytyjskiej historii - a do rezygnacji zmusiła ją bardzo negatywna reakcja rynków finansowych na ogłoszony przez nią plan szeroko zakrojonych cięć podatkowych, a w szczególności fakt, że miały być sfinansowane poprzez zwiększenie zadłużenia kraju.
Liz Truss rules out running to be prime minister again, in her first interview since resigning
— BBC Politics (@BBCPolitics) February 6, 2023
She was the shortest-serving prime minister in UK historyhttps://t.co/f98zVYN5cA
Od czasu rezygnacji Truss pozostawała w cieniu, ale w ostatnich dniach, w związku z niezadowoleniem części posłów Partii Konserwatywnej z faktu, że rząd Sunaka nie planuje na razie obniżek podatków, pojawiły się spekulacje, iż może chcieć spróbować powrócić na Downing Street. Truss zresztą sama je podsyciła publikując w niedzielę obszerny tekst w "Sunday Telegraph", w którym powiedziała m.in., że jej plany zostały utrącone przez "lewicowy establishment gospodarczy".
Zapytana przez "Spectator", czy chce być jeszcze kiedyś premierem, Truss odparła: "Nie", po czym dodała: "Zdecydowanie chcę pozostać posłanką. Jestem pozytywnie nastawiona do przyszłości Wielkiej Brytanii. Jestem pozytywnie nastawiona do przyszłości Partii Konserwatywnej. Myślę, że musimy zacząć budować więcej silnej bazy intelektualnej. Ale nie jestem zdesperowana, aby wrócić pod Numer 10 (Downing Street) teraz".
Z kolei zapytana, czy żałuje, że w ogóle objęła to stanowisko, zapewniła: "Nie. Nie żałuję".
Truss przyznała, że zniesienie najwyższej, 45-procentowej stawki podatkowej dla najlepiej zarabiających - co z całego jej planu wzbudziło największe kontrowersje - było "być może krokiem za daleko" i nie doceniła politycznego efektu tej zapowiedzi. Jednak stwierdziła, że nadal wierzy, iż "jest to właściwa rzecz dla Wielkiej Brytanii".
"Myślę, że jeśli wszyscy mają niższe podatki, kraj staje się bardziej prosperujący i myślę, że to jest argument, którego zasadniczo nie wygraliśmy" - wyjaśniła. Jak dodała, jej argumenty, że niskie podatki "napędzają wzrost gospodarczy, który przyniesie korzyści wszystkim, nie padły na szczególnie żyzny grunt" w ministerstwie finansów.
Zapowiedziała, że teraz skupi się na "budowaniu silnej bazy intelektualnej" dla "agendy prowzrostowej", którą rozpoczęła, pełniąc urząd premiera.
Czytaj więcej:
Były premier Johnson chce startować w kolejnych wyborach do brytyjskiej Izby Gmin
Brytyjskie media: Boris Johnson może zawrzeć polityczny układ z Sunakiem
Boris Johnson napisze pamiętniki z okresu urzędowania
100 dni premiera Sunaka. Więcej wątpliwości niż sukcesów
Liz Truss: Nigdy nie dano mi realnej szansy na wprowadzenie obniżek podatków