Bilety kolejowe w UK mogą być sprzedawane podobnie do lotniczych

Pomysł na sprzedaż miejsc, co powszechnie stosują linie lotnicze, miałby być częścią większego planu, aby zreformować kolej na Wyspach. 

Szef resortu transportu Mark Harper ogłosił, że rozwiązanie jest już testowane w pociągach linii East Coast, którą obsługuje przewoźnik LNER. Ceny biletów tego przewoźnika mają zmieniać się "w zależności od dostępności".

Mark Harper dodał, że całkowicie znikną także tzw. bilety powrotne, czyli w dwie strony. Ten pomysł testowano już z kolei od 2020 r. na trasie Londyn-Edynburg, a wnioski z pilotażowego programu "były obiecujące".

Według ministerstwa, nowy system obniży koszty podróży w jedną stronę, co oznacza, że kupując bilet w drugą stronę "zapłacimy tyle samo lub nawet mniej, co kupując tzw. return ticket". Celem tego rozwiązania nie jest jednak oszczędność, a "uczynienie całego systemu prostszym i łatwiejszym". 

Długo oczekiwana zmiana w sprzedaży biletów kolejowych obejmie również wprowadzenie więcej opłat zbliżeniowych na terenie całej sieci. Ma to być możliwe dzięki specjalnemu systemowi, który będzie pobierał opłaty "zgodne z rzeczywistym użyciem".

Minister obiecał także zwiększyć rolę sektora prywatnego na kolei, zachęcając przedsiębiorców do "większego zaangażowania się, nie tylko w świadczenie usług, ale także w konkurowanie, wprowadzanie innowacji i doprowadzanie do wzrostu przychodów".

Polityk potwierdził także długoterminowy plan stworzenia organu Great British Railways, który miałby być "mózgiem całej sieci kolejowej".