Białorusini nakłaniają migrantów, by "przecinali ogrodzenie i przedzierali się dalej"
Rozmowa odbyła się dzisiaj w nocy. Migrant, którego imienia Radio Swaboda nie ujawnia, twierdzi, że białoruscy funkcjonariusze w nocy nakłaniali młodych mężczyzn spośród przebywających w koczowisku migrantów, by "przecinali ogrodzenie i przedzierali się dalej".
Rozmówca rozgłośni twierdzi, że niektórych mężczyzn odprowadzono w głąb lasu, a "główne przejście" planowane jest dzisiaj. Według niego, "nie ma chęci, by dobrowolnie chwytać za drut kolczasty i go przecinać, ludzie chcieliby przejść granicę spokojnie".
Z jego informacji wynika również, że migranci nie mają możliwości opuszczenia obozowiska, a ich ogólna sytuacja się pogarsza.
Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów w odpowiedzi na sankcje.
Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez rząd, w pasie przygranicznym po białoruskiej stronie granicy z Polską przebywa obecnie 2-4 tys. migrantów; regularnie dochodzi do prób siłowego przekroczenia granicy oraz prowokacji ze strony służb białoruskich.
Wczoraj polskie władze oceniały na podstawie analizy działań po białoruskiej stronie granicy, że możliwa jest eskalacja. "Wszystko wskazuje na to, że optymistyczne scenariusze dotyczące działań Białorusi i presji migracyjnej są już nierealne i będzie następowała ich eskalacja" - ocenił wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. Dodał, że w przekraczaniu granicy przez migrantów aktywny udział mogą wziąć służby białoruskie.
Czytaj więcej:
MSWiA: Polskie służby są przygotowane na wszelkie okoliczności
USA ostrzegają Europę: Rosja może zaatakować Ukrainę
Większość osób, które przemycają migrantów z Białorusi mieszka w Niemczech
Brytyjskie wojsko pomoże Polakom na granicy z Białorusią
Niemcy nie wyślą do Polski autobusów po migrantów. "To niebezpieczna plotka"