Australian Open: Świątek i Linette w drugiej rundzie, Fręch wyeliminowana
Świątek nowy sezon zainaugurowała udziałem w turnieju WTA w Adelajdzie, w którym dotarła do półfinału. Potem pierwotnie miała wystąpić jeszcze w Sydney, ale wycofała się, jako powód podając zmęczenie i lekki uraz żeber. Dzisiaj potwierdziła, że jest gotowa do rywalizacji. Choć początek spotkania był w jej wykonaniu nerwowy, to potem zapisała na swoim koncie 11 gemów z rzędu.
Dziewiąta na światowej liście raszynianka była zdecydowanie faworytką pierwszego w karierze pojedynku ze 123. w tym zestawieniu Dart. Odbył się on na Rod Laver Arena, czyli korcie centralnym kompleksu Melbourne Park. 20-letnia Polka pod koniec września była czwartą rakietą globu, a starsza o pięć lat przeciwniczka nigdy nie plasowała się wyżej niż na 120. pozycji. Pierwsza jest triumfatorką wielkoszlemowego French Open 2020 i jeszcze sześć razy była co najmniej w czołowej "16" zmagań tej rangi, a druga tylko raz dotarła w nich do trzeciej rundy (Wimbledon 2019). Największym sukcesem wielkoszlemowym zawodniczki z Londynu jest finał w grze mieszanej, który osiągnęła w Wimbledonie w poprzednim sezonie.
Nie po raz pierwszy Świątek nie wyszedł początek spotkania. W secie otwarcia zarówno ona, jak i Brytyjka notowały sporo błędów. Po dwóch dobrych zagraniach rywalki i własnej pomyłce Polka przy swoim podaniu w trzecim gemie przegrywała 0:40. Obroniła trzy "break pointy", ale kolejnego - po skutecznym bekhendzie Dart - już nie. Po chwili miała dwie okazje na przełamanie powrotne, ale obie zaprzepaściła i przegrywała 1:3. Na odrobienie strat jej kibice musieli czekać do szóstego gema, gdy rywalka pomogła dwoma podwójnymi błędami z rzędu. Potem faworytka poszła za ciosem.
Był to także debiut wielkoszlemowy triumfatorki French Open 2020 pod okiem trenera Tomasza Wiktorowskiego. W dwóch poprzednich edycjach Australian Open dotarła do 1/8 finału.
O awans do trzeciej rundy w czwartek zagra z 82. na światowej liście Peterson. Starszą o sześć lat tenisistkę pokonała w ich jedynym dotychczas pojedynku, którym była druga runda ubiegłorocznej edycji wielkoszlemowej imprezy w Paryżu. Szwedka tylko raz przeszła drugą rundę w zawodach tej rangi i miało to miejsce cztery lata temu podczas US Open.
Wracająca po rocznej przerwie do obsady Australian Open Magda Linette pokonała na otwarcie wielkoszlemowego turnieju w Melbourne Anastasiję Sevastovą.
Zajmującej 53. miejsce w rankingu WTA Linette zabrakło na antypodach w poprzednim sezonie ze względu na kontuzję kolana, w związku z którą przeszła wówczas operację. Tegoroczne starty zainaugurowała w minionym tygodniu zawodami WTA w Adelajdzie, ale odpadła już w pierwszej rundzie. Znacznie lepiej powiodło się jej dzisiaj w Melbourne.
Prawie 30-letnia Polka zaczęła dzisiejszy mecz ze starszą o dwa lata Łotyszką od prowadzenia 2:0 i 4:2. W tym czasie zaliczyła dwa przełamania, a sama raz straciła podanie. Przy stanie 5:2 pozwoliła rywalce zredukować straty do jednego gema, ale na koniec popisała się kolejnym "breakiem" na wagę zwycięstwa w inauguracyjnej partii.
Z Łotyszką zmierzyła się po raz drugi i zrewanżowała się jej za porażkę w kwalifikacjach do imprezy WTA w New Haven sprzed sześciu lat. Wówczas przegrała w trzech setach.
Poznanianka tylko raz - w 2018 roku - dotarła w Melbourne do trzeciej rundy. O powtórzenie tego rezultatu powalczy teraz z Kasatkiną. Na tym samym etapie zmierzyły się w Australian Open właśnie cztery lata temu. W poprzednim sezonie rywalizowały zaś dwukrotnie - Rosjanka wygrała ćwierćfinał zawodów WTA w San Jose, a Polka walkę o "czwórkę" w Cleveland.
Magdalena Fręch to pierwsza reprezentantka Polski, która odpadła z tegorocznej edycji Australian Open, przegrywając z Rumunką Simoną Halep. 24-letnia łodzianka do głównej drabinki w Melbourne wróciła po czterech latach. W 2019 i 2020 roku odpadła w kwalifikacjach, a przed rokiem ze startu w nich wykluczył ją pozytywny wynik testu na COVID-19.
W debiucie w 2018 roku, po przejściu eliminacji, odpadła w 1. rundzie, podobnie jak dzisiaj, ale teraz pozostawiła po sobie dobre wrażenie i wysoko zawiesiła poprzeczkę znacznie bardziej doświadczonej oraz wyżej notowanej rywalce. Gdy spotkały się po raz pierwszy, w sierpniu 2020 roku w Pradze, była liderka światowego rankingu straciła tylko dwa gemy, a w Australii musiała się sporo namęczyć, by awansować do kolejnej rundy.
Obie tenisistki miały kłopoty z serwisem, m.in. na skutek dość silnych podmuchów wiatru. Skończyło się 6:3 dla Rumunki, która po półtorej godziny rywalizacji wykorzystała drugą piłkę meczową.
"Pierwszy pojedynek w Wielkim Szlemie zazwyczaj jest nerwowy. W dodatku po ciężkim ubiegłym sezonie, w którym miałam sporo kontuzji, brakuje mi jeszcze pewności siebie. Bardzo mi jednak pomogła wygrana na początku roku impreza WTA tutaj, bo mogłam się przyzwyczaić do warunków panujących w Melbourne. Myślę, że w kolejnych spotkaniach będzie tylko lepiej" - wyznała tuż po ostatniej piłce finalistka Australian Open 2018, która przed rokiem w 4. rundzie wyeliminowała Świątek, a startuje w tym turnieju po raz 12.
Czytaj więcej:
Australian Open: Pięcioro Polaków w singlu, zamieszanie wokół Djokovica
Australian Open: Hurkacz awansował do drugiej rundy
Świątek i Hurkacz spadli w światowych rankingach tenisistów