10 lat więzienia dla Polaka. Skłamał, że to nie on prowadził auto
31-letni Michał Sobolak poniosł śmierć w wypadku samochodowym, do którego doszło we wrześniu 2013 r. Jego BMW, którym podróżowali też znajomi ofiary - Robert N. i Angelika R., z imptetem wjechało w inny pojazd.
Kiedy policja wszczęła w tej sprawie śledztwo, "przyjaciele" tragicznie zmarłego mężczyzny zeznali, że to on prowadził samochód. Jednak śledczy nie dali wiary tej wersji zdarzeń i - dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii - komuterowo odtworzyli scenę zdarzenia. Widać na niej, że feralnego dnia to jednak Robert N. był za kierownicą BMW i pod wpływem alkoholu wjechał w białego Lexusa.
Za spowodowanie śmierci przez niebezpieczną jazdę 38-letni mężczyzna został skazany na 10 lat więzienia. Jego 25-letnina partnerka za składanie fałszywych zeznań trafiła za kratki na 10 miesięcy.
"Początkowo oskarżeni byli traktowani jako świadkowie, bo wiele wskazywało, że tej nocy to Michal Sobolak prowadził samochód. Po pierwsze to było jego auto. Poza tym, naoczni świadkowie zeznawali, że pojazd jechał z dużą prędkością, ale żaden z nich nie był w stanie określić, kto prowadził BMW" - wyjaśnia Sierżant Tony Wallace, cytowany przez serwis "Metro".
"Wątpliwości, że to Michał w momencie wypadku siedział za kierownicą BMW, pojawiły się jednak po rozmowach z lokalną Polonią. Dopiero po komputerowym odtworzeniu zdarzenia stało się jasne, że jedyną osobą, która mogła prowadzić samochod, był Robert N." - podsumowuje policjant.