Ożywioną dyskusję we Włoszech wywołała propozycja wprowadzenia biletu wstępu do Wenecji. Cena takiego biletu nie jest jeszcze znana, ale sama idea nie budzi tak masowych protestów ze strony turystów, jakich według mediów można by się spodziewać.

"Wenecja powoli umiera z powodu masowej turystyki, dusi się zwłaszcza latem w związku ze stale rosnącą liczbą gości przybywających tam na bardzo krótko, a więc takich, którzy wydają w mieście mało albo nic" - stwierdziła podsekretarz stanu we włoskim Ministerstwie Kultury Ilaria Borletti Buitoni.

Jej zdaniem jedynym sposobem uratowania miasta przed takim zalewem jest wprowadzenie biletu wstępu. Według tej propozycji musieliby go kupić wszyscy turyści powyżej 25. roku życia. Bilet upoważniałby dodatkowo do bezpłatnego wstępu do jednego z weneckich muzeów.

Dzięki temu, uważa inicjatorka takiego rozwiązania, miasto otrzymałoby więcej środków na konserwację zabytków oraz zapewnienie czystości i porządku zwłaszcza w rekordowo oblężonym centrum historycznym. "Nie można dostosowywać Wenecji do turystyki, to turystyka musi dostosować się do miasta, szanując jego rozmiary i charakter" - oświadczyła Borletti Buitoni.

To dobry pomysł - przyznali turyści z wielu krajów, odpowiadający w ulicznych sondach, przeprowadzonych przez włoskie media. W ich ocenie bilety mogłyby poprawić jakość świadczonych usług. Zwiedzający sprzeciwiają się w większości również dyskutowanej propozycji ograniczenia liczby turystów wpuszczanych codziennie do miasta. O żadnych limitach nie chcą też słyszeć przedstawiciele branży turystycznej oraz władze regionu.

Według agencji Ansa, 90 procent turystów pytanych w Wenecji poparło koncepcję biletów wstępu. Tylko nieliczni stwierdzają, że ceny w mieście są już i tak bardzo wysokie.

Przypomina się, że już przed laty wyrażano opinię, że jeśli liczba turystów w mieście nad Canal Grande będzie rosnąć w szybkim tempie, konieczne będzie wprowadzenie biletów wstępu, jak do Disneylandu.