Za czym tęsknią brytyjscy bojownicy ISIS?
Mogłoby się wydawać, że opuszczający Wyspy dżihadyści nie pałają zbytnią sympatią do wynalazków "zgniłego Zachodu". Nie jest to jednak do końca prawdą, o czym przekonali się niedawno internauci...
Abu Abdullah Britani wyjechał z Londynu, aby zasilić szeregi armii tzw. Państwa Islamskiego w Syrii. Niedawno udzielił wywiadu opublikowanego na YouTube, w którym przekazał, że najbardziej brakuje mu... ciast z Greggsa.
Kolejnym rodzynkiem okazał się być Abu Waqqas al-Albani, znany ze swojego zamiłowania do wrzucania selfie inspirowanych tematyką zamachową - mamy więc pasy szahida, broń czy powiewające czarne flagi... Jakiś czas temu mężczyzna wrzucił do sieci zdjęcie ukazujące kawę Costy z adnotacją "Brakuje mi tego".
Inny anonimowy bojownik ISIS, który udzielał się na portalu Twitter, jakiś czas temu narzekał na lokalną syryjską kawę, informując, że brakuje mu Starbucksa.
Kolejną osobą jest Abu Dujan, który od kilku miesięcy prowadzi "kącik porad" na portalu ask.fm dla przyszłych dżihadystów. Zapytany o to czego brakuje mu najbardziej, miał odpowiedzieć "Brakuje mi tylko rodziny, nic więcej... No dobra, czekoladowych płatków Coco Pops. Przyznaję".
Ostatnią osobą, która postanowiła wyrazić swoją tęsknotę za dostępnymi w Wielkiej Brytanii produktami, jest Omar Hussein, ochrzczony przez brytyjskie media przydomkiem "supermarket jihadi". Zapytany przez internautów o rozstrzygnięcie pojedynku Wielka Brytania vs Syria, dżihadysta odrzekł, że plusem mieszkania na Wyspach jest jedzenie takie jak Jaffa Cakes, Skittles, apple pies oraz fish sticks.