W madryckim transporcie walczą z "macho"
Rozpoczęta w madryckich środkach transportu akcja ma służyć przypomnieniu pasażerom, że zajmowanie przez jedną osobę więcej niż jednego miejsca jest nie tylko zabronione, ale też, w skrajnych przypadkach, karane mandatem.
Inicjatorkami przedsięwzięcia są "Kobiety w Walce", grupa aktywistek domagających się większych praw w społeczeństwie dla płci pięknej. Pod petycją online zebrały ponad 12 tys. podpisów za zwalczaniem rozsiadających się w metrze i autobusie "macho".
"Nierzadko można zobaczyć w środkach transportu kobiety ze skrzyżowanymi nogami lub innej niewygodnej pozycji z powodu mężczyzny siedzącego obok, który zajął sąsiednie miejsce" - napisały autorki petycji.
Widok mężczyzn szeroko rozsiadających się w publicznych środkach transportu w Hiszpanii nikogo nie dziwi. Podobnie jest w sąsiedniej Portugalii, gdzie wciąż powszechna jest postawa tzw. machismo. Charakteryzuje się ona silnym wewnętrznym poczuciem męskości oraz dumy i jej okazywanie na zewnątrz. Nierzadko jest ono przesadne.
"W ostatnich latach istnieje coraz mniej przyzwolenia na tego typu macho-zachowania. W obu naszych krajach mieszka coraz więcej obcokrajowców, którym również nie podobają się tego rodzaju nawyki" - przekazała Henriqueta Lalanda, portugalska turystka często podróżująca do Hiszpanii.
Lalanda z zadowoleniem przyjęła decyzję władz Madrytu zakazujących "rozsiadania się" mężczyzn w stołecznych autobusach i metrze. Wyraziła też nadzieję, że walka z dominacją kultury "macho" przeniesie się również do innych sfer życia publicznego.
"Od lat wiele środowisk zwraca uwagę, że kobiety są dyskryminowane na Półwyspie Iberyjskim, szczególnie w życiu zawodowym. Przykładem tego są drastyczne rozbieżności w zarobkach kobiet i mężczyzn oraz fakt, że panowie wciąż dominują na najważniejszych urzędach państwowych i stanowiskach w spółkach" - dodała Lalanda.