Uma Thurman nie chciała, by jej córka została aktorką
Maya Hawke w 2017 roku przebojem wkroczyła do branży rozrywkowej, grając Jo March w serialowej ekranizacji "Małych kobietek". Wkrótce potem przyszła pora na kolejne role – najpierw zagrała w filmach "Ladyworld" i "Human Capital", a następnie pojawiła się w epizodzie w ostatnim filmie Quentina Tarantino "Pewnego razu… w Hollywood".
Ogromną popularność i uznanie krytyków przyniósł jej jednak dopiero występ w jednym z największych hitów Netflixa, głośnym serialu "Stranger Things". Za swoją kreację w 2019 roku otrzymała nagrodę Saturna dla najlepszej aktorki drugoplanowej.
Z tego, że Maya postanowiła zostać aktorką, początkowo bardzo niezadowolona była jej sławna mama. W wywiadzie udzielonym "Access Hollywood" Thurman przyznała, że mocno niepokoiło ją to, że córka zamierza pójść w jej ślady. Powodem obaw gwiazdy "Kill Billa" była "wrażliwa natura" jej latorośli.
"To skomplikowana praca. Musisz mierzyć się z nieustanną krytyką i brakiem prywatności. A ona jest bardzo wrażliwą osobą. Myślę, że każdy opiekuńczy rodzic miałby zastrzeżenia co do wybrania tej profesji przez swoje dziecko i byłby zaniepokojony tym, że wkracza ono na arenę publiczną nie dlatego, że tego pragnie, ale ze względu na swoją kreatywność. Chciałam, żeby znalazła inny sposób na rozwijanie tej kreatywności" – ujawniła muza Tarantino.
Thurman dodała, że zdanie zmieniła dopiero wówczas, gdy dostrzegła, jak wielki talent ma jej córka. "Jest absolutnie genialną aktorką. Nie mogła więc postąpić inaczej. Teraz już wiem, że to była słuszna decyzja, bo ma ogromny talent" – zaznaczyła gwiazda. I dodała, że obecnie nie udziela córce wielu zawodowych rad, bo ta zwyczajnie ich nie potrzebuje. "Podejrzewam, że wie teraz więcej niż ja" – przyznała Thurman.
Sama Hawke potwierdziła wersję mamy w wywiadzie dla "The Guardian". "Moi rodzice byli nieufni, bo próbowali mnie chronić przed ciemną stroną popularności. Chcieli upewnić się, że mam wystarczająco silny kręgosłup moralny i etykę pracy. Kiedy jednak jasnym się stało, że to jest mój świadomy wybór, bardzo mnie wspierali" – wyjaśniła.