Ukazał się nowy album Boba Dylana, który ostrzega, że jesteśmy kruchym gatunkiem
We wspomnianym wywiadzie Dylan nazywa dzieje ludzkości "długą, dziwną podróżą nagiej małpy". I mówi, że w trakcie tej podróży wiele się zmieniło, ale jedna rzecz pozostała niezmienna. "Każdy człowiek, bez względu na to, jak jest silny lub potężny, pozostaje kruchy w obliczu śmierci" - zauważył. Zapytany o dwóch zmarłych niedawno artystów, którzy byli mu bliscy: Little Richarda i Johna Prine’a, Dylan wyjaśnił, że ten pierwszy zainspirował go "do rzeczy, na które sam by nigdy nie wpadł". Z kolei z Prine’m odczuwał pokrewieństwo duchowe jako poeta.
W charakterystycznym dla siebie stylu Dylan odpowiedział na pytanie, jak dziś powstają jego piosenki. Podał przykład "I Contain Multitudes" z nowej płyty. "Katalizatorem powstania utworu był oczywiście sam tytuł. Napisałem ją instynktownie. Jak w transie. Większość moich ostatnich piosenek tak powstała. Teksty są prawdziwe, namacalne. Nie zawierają metafor. Piosenki wydają się obdarzone samoświadomością. Piszą się same licząc, że je zaśpiewam" - wyznał legendarny muzyk.
W nawiązaniu do aktualnej sytuacji na świecie, Dylan powiedział, że "nieskończenie brzydzi go" zamęczenie na śmierć George’a Floyda i liczy na to, że sprawiedliwość nadejdzie szybko.
Co do pandemii i obecnych prób powrotu do "normalnego życia", bard zastanawia się, czy koronawirus nie jest "czymś większym" niż tylko nową chorobą. "Myślę, że to zapowiedź czegoś innego. Na pewno jest to plaga, ale czy biblijna? Sądzisz, że to coś w rodzaju znaku ostrzegawczego, by ludzie żałowali za swoje czyny? Jeśli tak, to świat ustawił się w kolejce do jakiejś boskiej kary. Ekstremalna arogancja może mieć katastrofalne skutki. Może jesteśmy w przededniu zagłady świata. Istnieje wiele sposobów myślenia o tym wirusie. Ja myślę, że po prostu trzeba pozwolić, by sprawy potoczyły się własnym biegiem" - stwierdził.
Płyta "Rough And Rowdy Ways" jest dostępna w dwóch wersjach: na dwóch krążkach CD lub na dwóch winylach.