Uczestnicy Oscarowej gali jednak będą musieli być zaszczepieni. Ale nie wszyscy
Jak informuje gazeta "The New York Times", negatywny wynik testu PCR na koronawirusa i dowód zaszczepienia będą musieli okazać goście ceremonii oraz osoby nominowane do Oscarów. Z obowiązku tego wyłączeni zostały osoby prezentujące nominowanych do nagród, wręczające statuetki oraz artyści występujący w trakcie ceremonii, która zaplanowana została na 27 marca w Dolby Theatre w Los Angeles.
Pojawiły się również wytyczne odnośnie noszenia maseczek ochronnych. Nie będą musieli ich nosić twórcy nominowani do Oscarów oraz osoby przez nich zaproszone. Zostaną oni posadzeni w pierwszych rzędach widowni z zachowaniem bezpiecznego odstępu. Obowiązek noszenia maseczek będą miały osoby z tylnych rzędów widowni, gdyż one siedzieć będą bezpośrednio obok siebie bez zachowanego dystansu.
W Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w innych krajach, ostatnio luzowane są obostrzenia związane z COVID-19. Znoszenie restrykcji uzasadniane jest spadkiem liczby zarażeń wariantem omikron. Jak zauważa portal Indiewire, nawet w Kalifornii, gdzie do tej pory panowały najostrzejsze zasady, zniesiono obowiązek noszenia maseczek. Podczas ceremonii rozdania Oscarów w jednym miejscu spotkają się jednak osoby z całego świata, co każe organizatorom zachować środki ostrożności.
Według spekulacji, wcześniejsza rezygnacja Akademii z obowiązku zaprezentowania dowodu szczepienia, miała na celu chęć przyciągnięcia na ceremonię jak największej liczby gwiazd. Choć w Hollywood mówi się jednym głosem, jeśli chodzi o konieczność szczepień i nakłaniania do nich widzów, to tajemnicą poliszynela jest to, że sporo gwiazd nie przyjęło szczepionki. A nieobecność niezaszczepionych celebrytów mogłaby być dla organizatorów gali problemem, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fatalne wyniki oglądalności zeszłorocznej gali rozdania Oscarów.