Twórca "The Crown” przyznał, że zmyślił scenę, która oburzyła rodzinę królewską!
Choć nowy sezon serialu "The Crown" trafił do katalogu Netflixa 15 listopada, to zdążył już wywołać sporo kontrowersji. Brytyjskie media prześcigają się w publikowaniu wypowiedzi "osób z bliskiego otoczenia Królowej Elżbiety", które donoszą, iż wydarzenia oglądane przez widzów na ekranie zostały zmyślone. Szczególnie negatywny odbiór wśród członków rodziny królewskiej miała ponoć scena dotycząca zarzutów, jakie pod adresem księcia Karola formułował jego wuj i mentor, lord Louis Mountbatten. W liście, który Karol otrzymał już po jego śmierci, lord oskarżył go o "rozczarowanie całej rodziny i doprowadzenie jej do ruiny".
Informatorzy przekonują tymczasem, że książę Karol w rzeczywistości ubóstwiał swojego wuja, a ów list nigdy nie powstał. Cytowany przez "Daily Mail" przyjaciel arystokratów stwierdził, iż cała produkcja stanowi "trolling z hollywoodzkim budżetem", bo ukazuje fikcję jako prawdziwe zdarzenia. "To nic innego, jak pokazanie ludzkich dramatów w celach komercyjnych, bez zastanowienia się nad czyimiś uczuciami" – grzmiał. Z kolei książę William miał ponoć stwierdzić, że jego rodzice zostali wykorzystani, ich wizerunek w serialu jest zafałszowany, a ich skomplikowana relacja – mocno uproszczona.
W odpowiedzi na mnożące się w mediach plotki, twórca bijącego rekordy popularności serialu postanowił odnieść się do owej kontrowersyjnej sceny. "To narodziło się w mojej głowie" – przyznał Peter Morgan goszcząc w podcaście "The Crown". Zaznaczył jednak, że jego zdaniem serialowa fikcja nie odbiega mocno od prawdy.
"Wiemy tylko tyle, że Mountbatten w istocie przemówił Karolowi do rozsądku. Powiedział, że pora się ustatkować i spłodzić następcę tronu. Wyobraziłem sobie, że przeczytanie takiego listu wywarłoby na Karolu jeszcze większe wrażenie, zwłaszcza gdyby otrzymał go po śmierci wuja. W oparciu o to, czego się dowiedziałem, sądzę, że w fikcyjnym liście napisanym przez Mountbattena znalazły się jego prawdziwe poglądy na ten temat" – wyjaśnił Morgan.