Reżyserka "Marvels" nie martwi się o swój film, bo jest… zwariowany i głupiutki
"Uważam, że zmęczenie widzów komiksowymi produkcjami rzeczywiście istnieje" – potwierdza Nia DaCosta w rozmowie z magazynem "Total Film". Jeszcze niedawno komiksowe filmy Marvela były murowanymi kasowymi hitami.
Po zakończeniu pewnego rozdziału w tym uniwersum zwieńczonego filmem "Avengers: Koniec gry", fani coraz częściej narzekają na kolejne produkcje oparte na twórczości wydawnictwa Marvel Comics. Widać to w malejących wpływach z box-office’u.
DaCosta nie martwi się tą zauważalną tendencją. Reżyserka tłumaczy w tym samym wywiadzie, dlaczego nie boi się o "Marvels". Wymienia listę zalet, które różnią jej film od innych produkcji tego samego uniwersum.
"Największą różnicą w stosunku do innych produkcji Kinowego Uniwersum Marvela (MCU), które powstały do tej pory, jest to, że mój film jest naprawdę zwariowany i głupiutki. Światy, które odwiedzimy w tym filmie, to jaskrawe światy, jakich jeszcze nie znacie" – twierdzi reżyserka, która jest również współautorką scenariusza.
W listopadzie okaże się, czy tym razem będzie to atut nowej produkcji, w której zobaczymy spotkanie Kapitan Marvel (Brie Larson) z Ms. Marvel (Iman Vellani). Trio głównych gwiazdorek filmu "Marvels" uzupełnia Teyonah Parris, która powraca do roli Moniki Rambeau.
jej film jest inny bo jest głupiutki....nie tak jak inne produkcje marvela ...hahahah jprd