Restauracja bez napiwków?...
Ciekawy eksperyment.
Reklama
Reklama
Właściciele jednej z restauracji w Filadelfii eksperymentują z biznesem przyjaznym społeczeństwu: w lokalu zabronili dawania napiwków, ale za to znacznie podnieśli "napiwkowym" pracownikom płace. Nie oszczędzają również na świadczeniach.
Pomysł na restaurację o nazwie Girard - Brasserie i Bruncherie w Filadelfii (Pensylwania, USA) opisuje agencja Associated Press. Klientów lokalu wita kartka z napisem "napiwki nie są konieczne", a w menu znajdują oni informację, że "w cenach dań uwzględniono płace obsługi oraz ich świadczenia socjalne".
W zamian za brak napiwków pracownicy restauracji rzeczywiście dostają większą stawkę godzinową, bo aż 13 USD (w całym stanie to kwota 2,13 USD) plus wszystkie ubezpieczenia i płatne urlopy.
"Przyznaję, że dużo nas to kosztuje, poświęcamy część potencjalnego zysku, ale liczymy, że oprócz lojalności pracowników i ich większego zadowolenia z życia przyczyniamy się też do powstania lepszego środowiska" - tłumaczy Brian Oliveira, współwłaściciel restauracji.
Agencja opisuje na tle tego pomysłu także sytuację w branży gastronomicznej w USA, jak dotąd mocno opartą na systemie napiwków. W całej Pensylwanii minimalna stawka godzinowa dla pracowników nie zatrudnionych tam do bezpośredniej obsługi klienta (np. do zmywania naczyń) wynosi 7,25 USD. Dostający jedynie 2,13 USD kelnerzy muszą resztę otrzymać w napiwkach.
Władze niektórych stanów odgórnie wprowadziły jednolite stawki dla napiwkowych i nie-napiwkowych pracowników gastronomii, próbując tym samym poprawić warunki prowadzenia biznesu przedsiębiorcom. Najwyższe płace godzinowe w tej branży obowiązują w stanach San Francisco (10,25 USD/ha), Waszyngton (9,47 USD) i Oregon (9,25 USD)
Pomysł na restaurację o nazwie Girard - Brasserie i Bruncherie w Filadelfii (Pensylwania, USA) opisuje agencja Associated Press. Klientów lokalu wita kartka z napisem "napiwki nie są konieczne", a w menu znajdują oni informację, że "w cenach dań uwzględniono płace obsługi oraz ich świadczenia socjalne".
W zamian za brak napiwków pracownicy restauracji rzeczywiście dostają większą stawkę godzinową, bo aż 13 USD (w całym stanie to kwota 2,13 USD) plus wszystkie ubezpieczenia i płatne urlopy.
"Przyznaję, że dużo nas to kosztuje, poświęcamy część potencjalnego zysku, ale liczymy, że oprócz lojalności pracowników i ich większego zadowolenia z życia przyczyniamy się też do powstania lepszego środowiska" - tłumaczy Brian Oliveira, współwłaściciel restauracji.
Agencja opisuje na tle tego pomysłu także sytuację w branży gastronomicznej w USA, jak dotąd mocno opartą na systemie napiwków. W całej Pensylwanii minimalna stawka godzinowa dla pracowników nie zatrudnionych tam do bezpośredniej obsługi klienta (np. do zmywania naczyń) wynosi 7,25 USD. Dostający jedynie 2,13 USD kelnerzy muszą resztę otrzymać w napiwkach.
Władze niektórych stanów odgórnie wprowadziły jednolite stawki dla napiwkowych i nie-napiwkowych pracowników gastronomii, próbując tym samym poprawić warunki prowadzenia biznesu przedsiębiorcom. Najwyższe płace godzinowe w tej branży obowiązują w stanach San Francisco (10,25 USD/ha), Waszyngton (9,47 USD) i Oregon (9,25 USD)