Film z Leonardo DiCaprio w roli głównej okazał się kasowym hitem, a plaża, na której kręcone były zdjęcia, turystyczną perełką. Każdy chciał się znaleźć na tej niebiańskiej plaży, próbując przechwycić choć trochę raju dla siebie. Maya Bay stała się tak popularna, że lokalne władze postanowiły zamknąć ją na trzy miesiące poza sezonem, od czerwca do września.

Każdego dnia do zatoki Maya przypływa nawet 5 tys. turystów. Z roku na rok coraz więcej osób, jako miejsce wypoczynku decyduje się właśnie na Tajlandię, w 2017 roku liczba odwiedzających przekroczyła 35 milionów. Jednak duża liczba turystów to, według Jeana-Luca Solandta - głównego specjalisty ds. morskich obszarów chronionych, również duże zagrożenie, szczególnie dla środowiska Maya Bay. Jego zdaniem szczególnie zagrożone są koralowce.

"Turyści nie znają szkód, jakie mogą wywołać, dotykając koralowców i chwytając je, a także wydają się bardziej niezręczni niż doświadczeni nurkowie" - podkreśla w rozmowie z "The Independent".

Niektórzy eksperci uważają, że konieczne jest bardziej trwałe rozwiązanie niż trzymiesięczne zamknięcie. "Tymczasowe zamknięcie może w pewnym stopniu pomóc. Ale idealnym rozwiązaniem jest trwałe zamknięcie, które nie jest możliwe ze względu na nasze uzależnienie od przychodów z turystyki" - powiedział w rozmowie z Traveller.com Thon Thamrongnawasawat, ekolog morski z Uniwersytetu Kasetsart w Bangkoku.

Maya Bay jest jednym z wielu miejsc na świecie, które musiały stawić czoła wyzwaniom po tym jak stały się niemym, ale zachwycającym bohaterem filmowym.