Ekskluzywna i niedostępna – do takich określeń restauracji KOKS przywykł już jej właściciel Johannes Jensen i szef kuchni Poul Andrias Ziska. Wkrótce obaj będą słyszeć, że ich lokal jest jeszcze bardziej niedostępny. Lokal zostanie bowiem przeniesiony z Wysp Owczych na Grenlandię.

"Czy to szalony ruch? Nie sądzę" - przyznał właściciel restauracji w rozmowie z serwisem Euronews. Wyjaśnił, że na tę decyzję złożyło się kilka czynników. Kluczowym okazały się znaczne opóźnienia w budowie nowej siedziby restauracji na Wyspach Owczych.

Zmiana lokalizacji wymusi też zmiany w sposobie działania restauracji KOKS. Jak wyjaśnił Jensen, ze względu to, że w Ilimanaq zima jest długa i mroźna, jego lokal będzie czynny jedynie od połowy czerwca do połowy września. To oznacza, że Poul Andrias Ziska będzie serwował swoje popisowe dania jedynie przez 100 dni w roku. Zanim to jednak nastąpi, musi zapoznać się z tym, jakie produkty oferuje surowa przyroda Grenlandii.

"Do dyspozycji będą różne jagody, owoce, sezonowe zioła, ptactwo, słowem to, co dostarczą nam lokalni rybacy i myśliwi. Mam wrażenie, że Grenlandia ma do zaoferowania o wiele większy wachlarz interesujących produktów niż Wyspy Owcze. To jeden z powodów, dla których uważamy, że jest to fantastyczna lokalizacja" - stwierdził właściciel restauracji KOKS.

Smakoszy, którym uda się zarezerwować jedno z 58 miejsc w lokalu, czeka niezapomniana podróż, nie tylko kulinarna. Po przylocie na lotnisko Ilulissat będą musieli ruszyć w rejs statkiem w lodowcowej scenerii, a w Ilimanaq skierować do jednego z najstarszych domów na Grenlandii, w którym mieszkał kiedyś misjonarz Paul Egede. Dziś budynek wchodzi w część niewielkiego kompleksu wypoczynkowego Ilimanaq Lodge.

Ci, którzy chcą odwiedzić to miejsce, powinni się spieszyć, bo restauracja KOKS na Grenlandii będzie działać jedynie przez dwa lata. W 2024 roku powróci na Wyspy Owcze, do nowej siedziby. Warto też odłożyć trochę pieniędzy. Cena menu degustacyjnego w tym lokalu wynosi około 1 300 zł.