Wczoraj do Federalnej Komisji Wyborczej wpłynęły pierwsze dane dotyczące kampanii prezydenckiej prowadzonej przez rapera. Wynika z nich, że na razie większość środków finansowych (ok. 5,8 mln dolarów z 6,8 mln) została przeznaczona na opłacenie konsultantów mających zapewnić miejsce Westowi na karcie do głosowania. W praktyce oznacza to najczęściej zbieranie przez konsultantów podpisów.

Jak podaje CNN, Kanye West nie ma najmniejszych szans, aby zostać prezydentem. Ogromne za to, żeby ułatwić Donaldowi Trumpowi wygranie listopadowych wyborów. Jak przekonują eksperci, zadaniem aspirującego rapera jest bowiem nie tyle przeforsowanie swoich poglądów i uprawianie polityki, co raczej wywołanie - pożądanego przez zwolenników Trumpa - zamieszania i odebrania poparcia Bidenowi.

Sam Kanye West jest krytykowany m.in. przez przedstawicieli środowisk walczących z rasizmem. "Życzymy mu wszystkiego najlepszego, a zwłaszcza sukcesów w kontrolowaniu swojej choroby, ale niech to nie jego głos symbolizuje starania o to, aby w rządzie znalazło się więcej polityków o kolorze skóry innym niz biały" - informuje Qunetin James, założyciel i prezes The Collective PAC. Organizacji, której celem jest zwiększenie udziału czarnoskórych w polityce.

Artysta jest też ganiony ze względu na to, że publicznie chwali się tym, że nie przyjmuje leków, które mogłyby zmniejszyć objawy choroby psychicznej, a cierpi on na afektywną chorobę dwubiegunową. Polega ona na tym, że okresy depresji mieszają się tam z okresami manii. Czas emocjonalnej stabilizacji występuje sporadycznie, w niektórych przypadkach - wcale.

Raper na wszelkie uwagi reaguje w podobny sposób. "Jezus jest królem" - odpowiada i nie ma najmniejszego zamiaru przestać prowadzić kampanii.