Iza Miko twierdzi, że byłaby gwiazdą w USA, gdyby umawiała się z producentami
Iza Miko, tancerka i aktorka, która od lat mieszka i pracuje w Los Angeles, stawia od jakiegoś czasu pierwsze kroki również jako producentka. W rozmowie z Agatą Młynarską na instagramowym kanale TVN Style stwierdziła, że jej kariera rozwinęłaby się dużo szybciej, gdyby umawiała się na randki z mężczyznami z branży filmowej. Dodała też, że zdarzało bywać na spotkaniach służbowych, które druga strona odbierała jako randkę. "Zawsze byłam taką osobą, że od razu mówiłam, że spotykamy się odnośnie filmu. Co często było odbierane bardzo niedobrze" - wyznała Miko.
Aktorka powiedziała też, że straciła możliwość współpracy z jednym ze studiów filmowych, bo nie chciała umówić się z pewnym producentem, którego nazwiska nie zdradziła. "Przez cztery lata w tym studiu nie mogłam dostać castingu. Menadżerka mi później powiedziała: Słuchaj, jesteś na czarnej liście, co ty zrobiłaś temu facetowi?" - wspomniała aktorka. I dodała, że mężczyźni w Hollywood bardzo źle znoszą odmowę.
"Mam maile od facetów, z którymi nie chciałam iść na randkę. Pisali: Kim ty myślisz, że jesteś, nigdy nie będziesz pracować" - wyznała. Dodała, że wielokrotnie w pracy spotykała się z zarzutem, że jest "zimna wobec mężczyzn". "Faceci mają ego niesamowite. Facet chce być pożądany, chciany, on tego potrzebuje. A ja jestem szczera do bólu" - wyznała.
Zapytana o to, czy gdyby godziła się na te spotkania i seks, jej kariera poszybowałaby na szczyt, Miko odpowiedziała bez wahania: "Absolutnie, jak najbardziej, na sto procent". Na koniec aktorka dodała też, że ma bardzo wysokie wymagania, jeśli chodzi o potencjalnego partnera. "Rzadko czuję pożądanie do mężczyzny, dlatego jestem sama cały czas. Ja muszę czuć coś w głowie, być zainspirowana" - podsumowała.